Pisarz: Polak, język twórczości: angielski

Jak pisaliśmy o polskim w ostatnim artykule – to język bogaty, różnorodny, dający ogromne możliwości słowotwórcze i… Już nie będziemy się powtarzać. Na podstawie tego twierdzenia pada jednak nowe pytanie. Dlaczego niektórzy literaci w swojej twórczości porzucili go na rzecz nie tak bardzo ekspresyjnego angielskiego?

Może przyjęli tok myślenia Becketta, który twierdził, że wirtuozeria językowa tylko przeszkadza w prawdziwym pisaniu, na rzecz coraz bardziej wyszukanych ozdobników odciągając umysł od treści. Beckett źle czuł się w ojczystej Irlandii, dlatego wyjechał do Francji, odtąd swoje dzieła wydając po francusku. Pisał z oczywistą trudnością, jaką sprawia posługiwanie się językiem obcym, jednak wydawało się mu to odżywcze, i z lubością tłumaczył swoje powieści i opowiadania na angielski – uzyskując taki styl, jaki pragnął wypracować.

A właściwie brak stylu. Pierwsze powieści i eseje, które Beckett stworzył w języku angielskim, nie zostały dobrze przyjęte. On sam mówił: Gramatyka i styl. Obchodzą mnie tyle, co wiktoriański kostium kąpielowy czy niewzruszony spokój dżentelmena. Pisząc po francusku, Mr. Samuel stosował się do reguł z góry narzuconych. Nie miał umiejętności, by dodatkowo bawić się językiem. Czy na dobre jemu (i literaturze) to wyszło? Tworząc po francusku, zdobył popularność.

Z ziemi amerykańskiej do włoskiej

Współczesną miłośniczką surowego stylu jest Jhumpa Lahiri, której rozgłos przyniosły powieści pisane po angielsku. W 2012 pisarka przeniosła się do Rzymu z postanowieniem: będę pisać po włosku. Czy to sposób na wywołanie szumu medialnego czy, wręcz przeciwnie, szansa na nowy, anonimowy start? Lahiri skłania się ku drugiej opcji – chce przetestować swoje możliwości pisarskie na obcej ziemi, odcinając się od przeszłości i ojczystego języka. Jak wyjaśnia portalowi „The Economist”: Pisarką stałam się, posługując się angielskim. I nagle, bardzo gwałtownie, zyskałam popularność. Podczas gdy cała moja twórczość bierze się z miejsca, gdzie czuje się niewidzialna. Lahiri jako artystka straciła grunt pod nogami. Ale… Jeśli powieści po włosku również przyniosą jej rozgłos, czy zdecyduje się na kolejną zmianę wcielenia?

„Writing in another language represents an act of demolition, a new beginning.”

–Jhumpa Lahiri

Plejada obco-piszących

Jak Vladimir Nabokov, który tworzył w trzech językach: osiem powieści po rosyjsku, dziewięć po angielsku, a także teksty w języku francuskim. On wielojęzyczność wyniósł z domu, powyższymi posługując się od dziecka. Inaczej niż Yann Martel (autor „Życia Pi”), wędrujący po świecie syn dyplomatów. Matka zwracała się do niego po francusku, on wybrał angielski jako język, który daje mu niezbędny w pisaniu dystans. W tej kategorii należy wymienić najbardziej znanego pisarza, który język ojczysty porzucił na rzecz angielszczyzny – ponoć, zdaniem Anglików, bardzo czystej i wyjątkowej. Józef Korzeniowski, czyli Joseph Conrad, to prozaik, który angielskiego nauczył się jako dorosły człowiek, a jego opowiadanie „Heart of darkness” należy do najczęściej wznawianych tekstów anglojęzycznych. Jak Korzeniowski dokonał prawie niemożliwego? Przyznał, że wsiąknął w angielski, zauroczony jego znakomitością.

Język bez balastu

Nauka mowy odbywa się na zasadzie kojarzenia. Wiemy, że „lampa” to ta lampa, która wisi w salonie – stara, o zaśniedziałych ramionach, a sprzedawczyni to pani, u której kupujemy codziennie drożdżówkę w szkolnym sklepiku. Istnieje teoria, wedle której obcego języka uczymy się bez kontekstu, a nowe słowa możemy asocjować jedynie z okładką słownika lub zawartymi w podręczniku, przypisanymi do nich obrazkami. Z głowami pełnymi reguł gramatycznych języka ojczystego, boimy się wyjść poza ich ramy. Zrażeni doświadczeniami ze szkoły, wyobrażamy sobie, że przy świeżo napisanym (genialnym w naszym mniemaniu) zdaniu, zaraz pojawią się czerwone napisy: „składnia!”, „styl!”, „interpunkcja!”. W języku obcym przekraczamy bariery, nie wiedząc o ich istnieniu. Pozostaje tylko czekać, aż ktoś wykrzyknie: geniusz!

Na tych, którzy z sukcesem tworzą w obcym języku, niedowiarkowie kręcą głową. Niekiedy oskarżają o korzystanie z pomocy „murzynów literackich” – osób, które poprawiłyby nieskładny ciąg wyrazów, a czasem wręcz zapisałyby w swoim języku oryginalne myśli pisarza. Inni mówią: udało im się. A wybitne umysły pojawiają się przecież od czasu do czasu, zostawiając po sobie przełomowe dzieła. Czy zapisane w mowie rodzimej, wywarłyby taki wpływ?