Papież Franciszek

Słowa wychodzące z ust głowy Kościoła Katolickiego dla niektórych mogą być święte – tym trudniejsze zadanie spoczywa na barkach tłumaczy, przekładających wypowiedzi papieża z hiszpańskiego i włoskiego. Czy zawsze udaje im się dotrzymać tempa niezmiennie skromnemu księdzu z Ameryki Południowej?
Papież Franciszek znany jest bowiem ze spontaniczności. Swobodnie odchodzi od programu pielgrzymek: to zatrzymuje się na dłużej w sektorze pośród niepełnosprawnych, innym razem drze napisaną wcześniej homilię. Sytuacja pierwszego typu stresuje ochronę, drugiego – mimo że przygotowanych na odstępstwa od scenariusza – papieskich tłumaczy.

Radosne chrześcijaństwo południowców

Wystąpienie Franciszka, który przemawiał w trakcie Światowych Dni Młodzieży do tysięcy pielgrzymów ze słynnego okna papieskiego, tłumaczył ks. Robert Woźniak. I może przez polsko-katolicką powściągliwość (porównując do gorącokrwistych Argentyńczyków, który Polak tańczy tango na ulicy przynajmniej raz w roku?), słowami papieża nakazał młodym: Nie róbcie w nocy za dużo hałasu. Znaczenie słów papieża było zupełnie odwrotne.

Adesso vi congedo domani ci vedremo, poi ci rivedremo voi fate il vostro dovere che fare il chiasso tutta la notte!

oznacza:

Teraz was żegnam, jutro się zobaczymy i ponownie się zobaczymy, a wy czyńcie waszą powinność: hałasujcie całą noc!

Patrząc na dobrotliwe, acz wyposażone w wesołe, energiczne spojrzenie oblicze Ojca Świętego, druga opcja wydaje się (bez znajomości języka) bardziej prawdopodobna. Poza tym słowa miały nawiązywać do wypowiedzi papieża Franciszka z Rio de Janeiro:

Zróbcie raban w mieście.

Interpretator papieskich słów

Należy pamiętać, że ks. Robert Woźniak tłumaczył symultanicznie słowa papieża po raz pierwszy. W odróżnieniu od biegłego w tej profesji monsignore Marka Milesa, pełniącego posługę tłumacza Franciszka na język angielski z hiszpańskiego i włoskiego. Ksiądz Miles to postać drugoplanowa, jednak w ostatnich miesiącach zagraniczne media poświęciły mu połowę uwagi, należnej zazwyczaj papieżowi. Pochodzący z Gibraltaru duchowny biegle włada trzema potrzebnymi mu w pracy językami. Mówi się, że papież Franciszek mianował go na stanowisko tłumacza również ze względu na podobieństwo charakterów: Miles jest skromny (konsekwentnie odmawia udzielania wywiadów), optymistycznie nastawiony do życia, pogodny, o umiarkowanym poczuciu humoru. W przekładzie świetnie oddaje nastroje i emocje Ojca Świętego. Wierni płci żeńskiej cenią go również za… przyjemną aparycję, dając temu wyraz w postach na portalach społecznościowych.
Warto przy okazji wspomnieć o kilku kontach na Twitterze papieża Franciszka. Największą popularnością cieszy się wersja hiszpańskojęzyczna, zaraz za nią angielskojęzyczna. Konto prowadzone po łacinie followuje „zaledwie” ok. 385 tysięcy osób.

Watykańskie tłumaczenia nieoficjalne

Monsignore (to tytuł nadawany dostojnikom kościelnym) musi liczyć się z tym, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. W trakcie pielgrzymki na Filipiny papież, już przed zgromadzonymi, podarł przygotowaną homilię. Stwierdził, że bardziej odpowiednie do okoliczności będzie wypowiedzenie słów aktualnych, prosto z serca.

Decyzję skwitował:

Mam tłumacza, mam dobrego tłumacza!

I o ile Mark Miles stara się jak najdokładniej przenieść znaczenie wypowiedzi papieża na angielski, innym watykańskim tłumaczom z nim nie po drodze. Na tematy kontrowersyjne Franciszek nie wypowiada się jednoznacznie, surowym tonem, restrykcyjnie. Na pytanie o jednego z homoseksualnych księży odpowiedział „Kim jestem, by oceniać?”, a tłumaczenie tej frazy na inne języki (np. w ang. Who am I to judge?) wypuszczone zostało przez Watykan jako „nieoficjalne”. Niejedyne (niewygodne) ze Stolicy Apostolskiej, oznaczone tą etykietką.

Nie da się jednak ukryć, że Franciszek odświeżył pokryty grubą warstwą kurzu wizerunek Watykanu. U boku papieża świeci mniejsze słońce – uśmiechnięty monsignore Mark Miles. Jeden z najważniejszych tłumaczy na świecie.