Słów kilka o tłumaczeniach Świętej Księgi (Biblii).

Wyznając religię, w której zostaliśmy wychowani, rzadko podważamy jej założenia. Słuchamy czytań z Pisma Św., nawet nie zastanawiając się, że ktoś je na polski musiał przetłumaczyć. Z jakim skutkiem? Czy to możliwie, by w najpopularniejszej „książce” świata, a jednocześnie Księdze Objawionej, znajdowały się błędy?
Tropią je bibliści, zarówno ateiści, jak i żarliwi katolicy. Pierwsi chcą udowodnić niespójność przekazywanych prawd, drudzy podkreślają, że słowa Biblii nie powinny wpłynąć na wiarę w istnienie Boga, bo całą opowieść należy traktować symbolicznie. Najdoskonalszy jest oczywiście jej oryginał: napisany w języku hebrajskim z elementami aramejskiego Stary Testament oraz Nowy Testament w języku greckim. Każde obcojęzyczne wydanie, a wykonane na jego podstawie kolejne i kolejne, niesie z sobą najdrobniejsze nawet zmiany. Choćby tłumaczenie masywnej księgi obyło się bez niejednoznaczności i literówek, wpływ na jej treść mają inne czynniki.
Pater Noster w Jerozolimie

Krużganek kościoła Pater Noster w Jerozolimie z tablicami zawierającymi tekst modlitwy ”Ojcze Nasz”.

Prorocy w klimacie umiarkowanym

Najwięcej zależy od geograficznego. Podobnie jak dzisiaj, i niegdyś przekłady dokumentów dostosowywano tak, by zrozumieli je przedstawiciele danej kultury. Tłumacze europejscy niejednokrotnie zmieniali nazwy występujących na kartach Biblii zwierząt i roślin na takie, które napotkać można w klimacie umiarkowanym. Z miejscem na mapie łączy się również wyznanie. Pismo Święte tłumaczyli żydzi, protestanci, prawosławni, bezwyznaniowcy i inni ludzie, niezwiązani z kościołem rzymskokatolickim, a co za tym idzie, posiadający inne systemy pojęć, przekonania, poglądy oraz tradycje wyznaniowe. To wyklucza obiektywność. Z drugiej strony, może oryginalną Biblię powinien przetłumaczyć ktoś „z zewnątrz”, by uciąć spory o znaczenie poszczególnych fragmentów? Dygnitarze kościelni uważają, że człowiek ów nie miałby odpowiedniego przygotowania, a tym samym zdolności prawidłowej interpretacji. Koło się zamyka.

Biblia cudzołożników, rogaty Mojżesz…

W kolejnych tłumaczeniach Świętej Księgi roi się od różnic. Poczynając od wynikających z przeoczenia (literówki, opuszczone przyimki, a być może nawet wersety), mylnej interpretacji słów wieloznacznych, po błędy wykonane (czyżby?) celowo. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych jest ten, popełniony w protestanckiej Biblii Króla Jakuba z 1631 r – nie przez tłumacza jednak, a przez wydawcę, który w druku pominął zaimek „nie” przed słowem „cudzołóż”. Przez zmianę sensu piątego przekazania, wydanie nazwano „Biblią cudzołożników”, a drukarza surowo ukarano.

Kary uniknął natomiast św. Hieronim, który popełnił błąd o wiele większym wpływie na sztukę i kulturę. W jego łacińskim przekładzie, zwanym Wulgatą, znaleźć możemy zdanie, które dosłownie brzmi tak:

Gdy Mojżesz schodził z góry Synaj, trzymał dwie tablice świadectwa i nie wiedział, że twarz jego była rogata w wyniku rozmowy z Bogiem.

Hieronim powinien był użyć innego znaczenia hebrajskiego słowa „qaran”, co z jednej strony znaczy „wypuszczać rogi”, a z drugiej „lśnić, promienieć”. Nie znał tego zwrotu, był zmęczony żmudnym przekładem, korzystał z niepoprawnych materiałów? Nie wiadomo. Zainspirował jednak Michała Anioła i wielu innych artystów do przedstawiania Mojżesza w porożu. Rogaty wizerunek proroka można znaleźć m.in. w Kościele Dominikanów w Lublinie.

Drzewo prawa do czynienia dobra lub zła

O ile w Mojżesza z rogami (nawet symbolicznymi) nie wierzy żaden katolik, tak większość wciąż określa rajskie drzewo owocowe mianem drzewa poznania dobra i zła. Czyn Adama i Ewy sprzeciwiał się woli Bożej, ale dzięki niemu ludzie potrafią odróżnić dobro i zło, grzech od zacnego uczynku – teorię tę powtarza się nawet na lekcjach religii. „Poznanie” w oryginale określa hebrajskie słowo „jada”. Tłumaczenie teoretycznie poprawne, lecz nie do końca właściwie. „Jada” bowiem oznacza poznanie w sensie czynnym, posiadanie danego obiektu – tak, jak mężczyzna posiąść może kobietę, tak człowiek posiadł władanie nad dobrem i złem. Występek pierwszych rodziców pokazuje wiernym, że mają wybór i sami decydują o swoich czynach.

Syn i syn

Tłumaczom Biblii pracę utrudniał fakt, że księgę napisano ciągiem, bez przecinków ani dużych i małych liter, jakby w powodowanym objawieniem transie. Translatorzy o znakach przestankowych oraz wyróżnieniu konkretnych słów decydowali na podstawie własnej wiedzy i przekonania. Niekiedy mylnie. W Nowym Testamencie, w Ewangelii wg św. Marka czytamy:

Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.

„Syn” to dla czytelnika oczywiście Syn Boży, a piszący oddał należny mu szacunek. Stwierdził również, że Jezus nie wie, kiedy nastąpi koniec świata, mimo że w wielu innych miejscach Biblii pojawiają się informacje, że Ojciec i Syn to jedno. W oryginalne występuje u św. Marka „syn”, małą literą. To szatan, zwany gdzie indziej synem zatracenia.

Wytknięcie wszystkich mało i wiele znaczących błędów w tłumaczeniu Biblii pochłonęłoby setki stron. Czy należy wobec tego przetłumaczyć Świętą Księgę na nowo? Wielu biblistów uważa, że żaden przekład nie odda idealnie zawartego w niej przekazu duchowego – w końcu tłumacze Biblii nie będą nigdy tak natchnieni, jak jej autorzy. A ci, którzy wskazują tłumaczom potknięcia, muszą zadowolić się wyjaśnieniem, że to nie Biblia wywołuje kontrowersje, lecz sam człowiek.