Mały znak o wielkiej mocy

przecinekNiewielki, niepozorny, a w wielu przypadkach zależy od niego sens całej wypowiedzi. Mowa oczywiście o przecinku, którego w wymowie stawiamy intuicyjnie – w piśmie natomiast wymaga to od nas pewnych umiejętności. Czy w języku angielskim pełni taką samą rolę jak w polskim?

Na początek spójrzmy na definicję z Wielkiego Słownika Ortograficznego PWN-u: znaki interpunkcyjne służą głównie do uwydatniania logiczno-składniowej konstrukcji zdań. Taka i rola przecinka, który determinuje wydźwięk danej wypowiedzi. Jak to wygląda w praktyce? Użyjmy podręcznikowego przykładu:

  • Stać, nie wolno iść!
  • Stać nie wolno, iść!
Pod względem leksykalnym powyższe zdania są identyczne, znaczeniowo z kolei – przeciwstawne. Często, ku bardziej obrazowemu przedstawieniu funkcji przecinka, przytacza się anegdotę o nieszczęsnym skazańcu. Jego los zależy od uzupełnienia znakiem interpunkcyjnym zdania: powiesić nie można uwolnić. Ten, kto decyduje o przyszłości biedaka, powinien znać reguły stosowania „pochyłej kreski”. A jest ich sporo. Przecinki stosujemy przede wszystkim przy wyliczeniach; przed spójnikami (m.in.: a, ale, jednak, lecz, toteż, więc, zatem); do zaakcentowania wyrażeń wtrąconych, wołaczy bądź wykrzyknień; w zdaniach składniowych i w takich, w których występują dwa czasowniki, czasownik i imiesłowowy równoważnik zdania. Do tego, jak to w języku polskim, obowiązuje kilka wyjątków.

Jak wyglądałby polski bez przecinków?

Według niektórych nic by się nie zmieniło, bo przytaczanych przez językowych ekspertów zdań dwuznacznych w praktyce stosujemy niewiele. Jednak miłośnicy literatury wyrażają się jasno – nawet jeśli powieść wspina się na wyżyny literackie, bez znaków przestankowych ciężko przez nią przebrnąć. To kwestia silnego, wpajanego nam od najmłodszych lat przyzwyczajenia do czytania i pisania poprawną polszczyzną. Wyobraźmy sobie, że Rada Języka Polskiego ustanawia brak obowiązku stosowania przecinków w zdaniach jednoznacznych, gdy wydźwięku można domyślić się z kontekstu. Nawet w takim wypadku bez małej kreseczki byłoby nieswojo…

Wychodząc ze sfery spekulacji – istnieje realny dowód, potwierdzający, że obecność (bądź nieobecność) przecinka przesądza w sprawach wysokiej wagi. Otóż rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia głosi, iż w placówkach rehabilitacji wzroku powinien być zatrudniony „psycholog lub psycholog w dziedzinie psychologii klinicznej z pięcioletnim stażem pracy z dziećmi z upośledzeniem widzenia”. W jedynym na Mazowszu ośrodku tego typu pracowali psycholodzy bez doświadczenia z dziećmi. NFZ potraktował sytuację jako działanie niezgodne z prawem, po czym rozwiązał umowę z placówką. Po interwencji jej kierownictwa Ministerstwo Zdrowia reinterpretowało jednak przepisy twierdząc, że brak przecinka między słowami „klinicznej” a „z” pozwala na zatrudnienie w ośrodku rehabilitacji wzroku niedoświadczonych  w pracy z dziećmi psychologów.

Przecinek po angielsku…

zwie się comma i w swoim języku również potrafi sporo namieszać. Przykładem niech będzie historyjka o misiu panda, który postanowił odwiedzić jedną z kafeterii w angielskim mieście. Zwierzę weszło doń, zamówiło kanapkę, zjadło grzecznie, a następnie wyciągnęło broń i oddało dwa strzały w powietrze. Zdumiony kelner zapytał:

  • Pando… Ale dlaczego…?

Na co miś odpowiedział:

  • Jestem pandą. Sprawdź mnie w Google – po czym wyszedł.

Kelner w Internecie znalazł wyjaśnienie: PANDA. Large black-and-white bear-like mammal, native to China. Eats, shoots and leaves. Kluczowe jest tu ostatnie zdanie, obwieszczające, że pandy „jedzą, strzelają oraz wychodzą”. Bez przecinka brzmiałoby ono: jedzą pędy i liście. Gra słów opiera się bowiem na podwójnym znaczeniu: ang. shoots – strzela (l.poj., 3. os.)/pędy, kiełki oraz ang. leaves – wychodzi (l.poj., 3. os.)/liście.[1]

Kalki językowe made in Poland

W porównaniu do języka polskiego, w angielskim przecinków nie stosuje się tak często. Wymagają ich wtrącenia, zdania podrzędne niedefiniujące, mowa zależna, rozpoczynające zdanie podrzędne oraz oczywiście wyliczenia. O znaku przestankowym w tych ostatnich zapomnieli „menedżerowie” jednej z toalet, umieszczając na drzwiach do kabiny napis: Toilet only for disabled elderly pregnant children, co oznacza: toaleta wyłącznie dla niepełnosprawnych starszych ciężarnych dzieci. Trzy przecinki doprowadziłyby powyższe zdanie do porządku. Choć, z drugiej strony, gdy za dużo w angielskim przecinków, to też niepoprawnie. Piszący po angielsku Polacy często popełniają kalkę językową, stawiając go przed słówkiem „that” (z ang. m.in. że) – w miejscu, w którym nie jest wymagany.

Bez znajomości zasad stosowania znaków interpunkcyjnych w danym języku, posługiwanie się nim pisemnie to rzecz ciężka. Nie dla piszącego, któremu jeden przecinek w tę czy tę stronę nie robi różnicy, a dla odbiorcy tekstu: listu prywatnego, wiadomości na Facebooku czy artykułu na stronie internetowej. Również i lektor dzięki tym pochyłym kreseczkom wie, jak pracować głosem, aby nadać wypowiedzi właściwy wydźwięk.

[1] z książki „Eats, Shoots & Leaves: The Zero Tolerance Approach to Punctuation” Lynne Truss

Dodaj komentarz