Poprawnościowe aspekty posiadania

Na stawiane od pokoleń przez filozofów, artystów i zwykłych śmiertelników pytanie: mieć czy być? każdy powinien wypracować własną odpowiedź. Wspólnie jednak deliberować możemy nad kwestią: mieć czy… mieć? A raczej: „mieć” czy „posiadać”? Zasady poprawnego używania języka polskiego w przypadku drugiego czasownika powszechnie się pomija.

Zawarta w Słowniku Języka Polskiego PWN definicja słowa „posiadać” brzmi następująco:

posiadać 

  1. «być właścicielem czegoś, zwykle mającego dużą wartość materialną»
  2. «mieć jakąś wiedzę, jakieś umiejętności, znajomość czegoś»
  3. «charakteryzować się czymś»
  4. «mieć jakieś możliwości, dysponować czymś»
  5. «mieć coś jako część składową lub być w coś wyposażonym»

Według niej czasownik, ku wygodzie tych, którzy „mieć” i „posiadać” chcieliby używać zamiennie, przyjmuje szerokie spektrum znaczeń. Sprawa z podobnym użyciem czasowników jest jednak na tyle skomplikowana, że śmiało można stwierdzić: należy zapomnieć o powyższej definicji. Słownik Języka Polskiego to słownik opisowy, a jego główne zadanie opiera się na wyjaśnieniu znaczenia słów i przedstawieniu kontekstów ich powszechnego (niekoniecznie poprawnego!) użycia. Owszem, i według słownika poprawnej polszczyzny „posiadać” to „być właścicielem czegoś”. Czegoś, „co ma dużą wartość materialną”…

A „posiadaczem jest człowiek”

Opisy produktów na aukcjach internetowych i w kanałach teleshoppingowych informują, że urządzenie posiada kilka specjalnych funkcji, a posiadającego pchły psa wykąpać można dla jego ulgi w tym wyjątkowym szamponie. (Abstrahując od faktycznych walorów produktu) błędnie. Jedyną istotą posiadającą może być człowiek, urządzenie natomiast ma specjalne funkcje lub wyposażone w nie zostało. Podobnie jak pies, który ma pchły, lecz z pewnością nie cieszy się z tego faktu. Małe żyjątka nie posiadają w końcu wartości materialnej…

Finansowo na plus

O tym należy pamiętać – „posiadana rzecz jest cenna, wartościowa”, a odpowiedź: tak, posiadam bilet na pytanie konduktora: czy ma Pan bilet?, niepoprawna. Choć nad względnością wartościowości można by się spierać, bo być może dla kogoś kolekcja lizaków Chupa Chups z roku 2006 stanowić będzie najcenniejszy przedmiot. Do poprawnych zalicza się jednak wyrażenia: posiadam zamek nad Loarą czy: jestem posiadaczem średniowiecznego manuskryptu. Uwaga: nie można „posiadać” długów! Dla osoby mówiącej mają one ujemną wartość materialną, stanowiąc zaprzeczenie posiadania.

Nie posiadam tego, co żyje

A czy można posiadać konia wyścigowego? Najcenniejszego, ze szlachetną sierścią i naturalną dyspozycją do wygrywania wyścigów? Okazuje się, że… nie. Dopełnieniem „posiadania” musi być „rzeczownik, określający przedmiot materialny”. „Jaki koń jest, każdy widzi”, można nawet go dotknąć, lecz bijącego serca i poruszających się kończyn nie podepniemy pod definicję przedmiotu. Z tego samego powodu „posiadać” nie można rodziny – dzieci, współmałżonka, rodziców, choćby byli najcenniejszym, co w życiu mamy. Posiadam wiedzę, posiadam Internet, posiadam prąd – to stwierdzenia niepoprawne, gdyż dopełnienia stanowią rzeczowniki abstrakcyjne, niematerialne.

W pełnym posiadaniu

Czasownika „posiadać” użyć można w kontekście „mieć” w sytuacji, gdy podmiot jest właścicielem czegoś. Niby oczywiste, zdarza się jednak powiedzieć: Marek posiada te klucze, podczas gdy przytrzymuje je tylko dla kolegi, gdy on wiąże buty. „Mieć” nie oznacza „dysponować”, choć, co ciekawe, w języku prawniczym posiadaczem jest właśnie osoba, która dysponuje jakąś rzeczą – niezależnie od tego, czy jest również jej właścicielem. „Posiadać” nie stosujemy wymiennie z „mieć”! Drugi czasownik oferuje o wiele więcej możliwości użycia i w razie wątpliwości pod znakiem „ten czy ten” powinniśmy zastosować bardziej powszechny.

Język literacki rządzi się własnymi prawami – nie przyszłoby nam do głowy, by korygować pisarza, którego bohater „posiada nieposzlakowaną opinię” czy wiedzę z wszystkich ksiąg z Biblioteki Aleksandryjskiej. W codziennych rozmowach słowa „posiadać” warto jednak używać oszczędnie, gdyż szafowanie nim prowadzi do powstania pseudointelektualnego „bełkotu”.