Ekwiwalencja w tłumaczeniuPraca w zawodzie tłumacza to szereg niezwykle odpowiedzialnych i niepowtarzalnych zadań. Do ich realizacji potrzebna jest nie tylko biegła znajomość języka obcego i własnego, ale także umiejętność zręcznego posługiwania się słownictwem. Bez nich niemożliwa byłaby ekwiwalencja w tłumaczeniu, czyli wypracowywania analogii pomiędzy tekstem oryginalnym a tłumaczeniem. Zabieg ten może przysporzyć wiele problemów nawet najbardziej doświadczonym tłumaczom.

W tym artykule dowiesz się:

Codzienne wyzwania tłumaczy

Praca jako tłumacz z pozoru wydaje się lekka i prosta; ot, dostaje się tekst oryginalny i przy pomocy słownika lub własnej wiedzy przygotowuje się odpowiednik w innym języku. Nic bardziej mylnego – znajomość języków obcych to dopiero wstęp do właściwej pracy, która nierzadko wymaga konsultacji ze specjalistami czy kolegami po fachu. Tłumaczenie bowiem opiera się między innymi na odtwarzaniu kontekstu, zachowaniu odpowiedniej stylistyki językowej czy chociażby poprawnym zastosowaniu zasad ortograficznych i interpunkcyjnych.

Jednym z najtrudniejszych zagadnień, jakie tłumacz napotyka na swojej drodze, jest kwestia ekwiwalencji. Umiejętność radzenia sobie z tym problemem nierzadko stanowi o jakości tekstu – kompetentny tłumacz sprawi, że tekst jest zrozumiały i logiczny, zaś spod pióra niekompetentnego tłumacza wyjdzie zlepek bezsensownych zdań. Ten artykuł wyjaśni, czym jest ekwiwalencja, jakie są jej rodzaje i jak należy się z nią obchodzić.

Czym jest ekwiwalencja i jakie są jej rodzaje?

Ekwiwalencja to proces tłumaczenia danego fragmentu w taki sposób, by oddać sens i treść tłumaczenia w sposób możliwie najpełniejszy. Jeśli jest to możliwe, tłumacz powinien także zachować stylistykę oraz semantykę podobną do oryginalnego tekstu. Jednym słowem: tekst przetłumaczony powinien brzmieć tak, jakby był spisany w analogicznym czasie i bliźniaczych realiach do oryginału.

Pozornie może to brzmieć jak proste zadanie, w końcu wystarczy co nieco wiedzieć o historii, ewentualnie znać dzieje danego autora i legitymować się odpowiednim zasobem słownictwa. Nic bardziej mylnego – niekiedy pojedyncze zaimki lub szyk zdania mogą stanowić o tym, że tekst brzmi sztucznie, nieautentycznie lub nie oddaje sensu ówczesnych realiów.

Przykład? Kilkaset lat temu w średniowiecznej Europie używano drugiej osoby liczby mnogiej („Wasze/Wasza/Wasz”) wobec osób starszych oraz tych, którym należy oddawać szczególny honor. Staroangielska transkrypcja zwrotu „Your Majesty” powinna zatem brzmieć „Wasza Wysokość”, a nie „Mój Panie”, co jest dość powszechnym błędem w przekładzie. Mimo tego, iż „your” w języku angielskim oznacza zarówno „Twoje”, jak i „Wasze”, prawidłowe jest tłumaczenie „Wasza Wysokość” z uwagi na zachowanie zasad semantyki.

Ze względu na mnogość kontekstu oraz zasad lingwistycznych, ekwiwalencję można podzielić na dwie podstawowe kategorie. Pierwsza z nich to ekwiwalencja dynamiczna, którą zwykło się oznaczać w literaturze skrótem „ED”. Druga zaś to ekwiwalencja formalna, zwyczajowo nieoznaczana lub oznaczana skrótem „EF”. Poniżej szczegółowo objaśniamy, na czym polegają poszczególne rodzaje ekwiwalencji.

Ekwiwalencja dynamiczna

Ekwiwalencja dynamiczna to sposób przekładania tekstu, który w jak największym stopniu odzwierciedla daną kulturę, rys historyczny i moment dziejowy. Jest to aspekt na tyle ważny, iż przedkłada się go ponad walor oryginalności i dosłowności – dozwolona jest więc modyfikacja słów tak, by przede wszystkim zachować sens stricte kulturalny. Szyk zdania, dokładność w doborze słów czy inne aspekty komunikatu źródłowego ustępują bodźcom, które dostarczane są czytelnikowi.

Idealnym przykładem, kiedy stosuje się ekwiwalencję dynamiczną, jest tłumaczenie wszelkiego rodzaju idiomów. „Whatever floats your boat” jest powiedzeniem tożsamym do polskiego „co kto lubi” i tak też zostałoby przetłumaczone w ekwiwalencji dynamicznej. Ekwiwalencja formalna z kolei tłumacząc dosłownie, zwróciłaby nam komunikat w stylu „cokolwiek napędza Twoją jednostkę pływającą”.

Ekwiwalencja formalna

Ekwiwalencja formalna z kolei to bardzo sztywny rodzaj przekładu tekstu, w którym znaczenie ma przede wszystkim forma i układ tekstu, styl i precyzyjny dobór zwrotów. „Dosłowność” tekstu zatem wiedzie prym w tym rodzaju tłumaczenia – autor nie musi szukać fraz, które pozwolą czytelnikowi wczuć się w realia dziejowe. Ogromny nacisk kładzie się na komunikat źródłowy, niekiedy nawet kosztem utracenia części walorów oryginalnego tekstu, na przykład rymów i dynamiki odczytu.

Ekwiwalencja formalna ze względu na swoją specyfikę ma bardzo wąskie zastosowanie, które z reguły ogranicza się do wszelkiej maści tekstów prawnych. „First degree murder”, czyli najcięższa i w pełni świadoma forma morderstwa w Stanach Zjednoczonych będzie tłumaczona jako „morderstwo pierwszego stopnia”, mimo iż w polskim prawodawstwie nie posiadamy instytucji „stopniowania” morderstw. Ekwiwalencja dynamiczna z kolei określiłaby „first degree murder” jako (w zależności od kontekstu) „morderstwo ze szczególnym okrucieństwem” lub „morderstwo zaplanowane”.

Błędy w stosowaniu ekwiwalencji

Przy tłumaczeniu tekstów nietrudno o błąd, który może skutkować mniejszymi lub większymi konsekwencjami. Niektóre pomyłki nawet nie zostaną zauważone przez osoby, które nie są specjalistami w danej dziedzinie, inne zaś całkowicie zmienią sens tłumaczonego tekstu. Gdybyśmy chcieli wyszczególnić trzy najpoważniejszych przewinień, których dopuszczają się tłumacze, byłyby to:

Stosowanie niewłaściwego rodzaju ekwiwalencji

Niektóre sytuacje wymuszają zastosowanie ekwiwalencji formalnej lub dynamicznej, przez co nie można tworzyć hybryd tekstowych. Przekładanie tekstów niepoprawną formą ekwiwalencji jest najpoważniejszym błędem, który potrafiłby całkowicie zmienić sens niektórych dzieł. Tak by się stało, gdybyśmy „Biblię” przekładali ekwiwalencją formalną (wówczas otrzymalibyśmy obraz Jezusa z zaburzeniem osobowości) lub „Przestępstwa ustawowe Wielkiej Brytanii” tłumaczyli ekwiwalencją dynamiczną (powstałby twór, który mógłby być – w zależności od kreatywności tłumacza – horrorem, powieścią kryminalną lub zbitkiem losowych zdań).

Niekonsekwencja w tekstach przekładanych ekwiwalencją formalną

Ekwiwalencja formalna wymaga maksymalnej precyzji i konsekwencji; luźne traktowanie oryginalnego rzeczownika mogłoby doprowadzić do licznych niejasności. Powołajmy się więc na wcześniej wspominane „First degree murder” – gdyby tłumacz stosował naprzemiennie „morderstwo ze szczególnym okrucieństwem” i „morderstwo zaplanowane”, doprowadziłoby to do chaosu w tekście przełożonym. Na to z kolei nie można pozwolić, szczególnie gdy mamy do czynienia z tekstem o charakterze prawnym.

Zbytnia modyfikacja tekstu w ekwiwalencji dynamicznej

Ekwiwalencja formalna z kolei dopuszcza do pewnej modyfikacji oryginalnego przekładu, tak by zachować sens i formę wypowiedzi. Niekiedy jednak dochodzi do zbytniej fantazji tłumacza, przez co oryginalny tekst traci jakąkolwiek namiastkę pierwotnego brzmienia. Przykładem będzie ostatnia zwrotka dziecięcej wyliczanki „Ten little Indians” znanej chociażby z kryminału A. Christie „I nie było już nikogo”.

Oryginał: One little Indian livin’ all alone, he got married and then there were none.
Ekwiwalencja formalna: Jeden mały Indianin żył całkiem sam, potem się ożenił i nikt już nie został.
Tłumaczenie W. Lewika: Jedno małe Murzyniątko poszło sobie w cichy kątek, gdzie się z żalu powiesiło – ot, i koniec Murzyniątek.
Tłumaczenie „żołnierzykowe”: A ten jeden, ten ostatni tak się przejął dolą srogą, że aż z żalu się powiesił i nie było już nikogo!

Ekwiwalencja hybrydowa, czyli myślenie czytelnikiem

Najlepszym remedium na bolączki związane z nieprecyzyjnym tłumaczeniem jest empatia, a w tym wypadku stan, który można określić jako „myślenie czytelnikiem”. Zakładać trzeba, że czytelnik nie zna kontekstu historycznego i genezy kryjącej się za powstaniem oryginalnego dzieła. Jednocześnie odbiorca chce uzyskać możliwie precyzyjny i zrozumiały tekst, który nie będzie różnić się nadmiernie od oryginału. Rozwiązaniem będzie zatem ekwiwalencja hybrydowa, czyli umiejętny balans między ekwiwalencją dynamiczną a formalną.

Hybrydyzacja obu form ekwiwalencji pozwala na uzyskanie tekstu łatwego, przyjemnego i zrozumiałego, z którym nie powinno być problemów w odbiorze. Zachowany zostanie oryginalny przekaz, a forma i treść zdań zostaną maksymalnie upodobnione do tych, które znaleźć można w pierwotnym dziele. Najważniejsze więc w pracy tłumacza z ekwiwalencją jest umiejętne balansowanie i myślenie odbiorcą, a nie znajomość słownictwa czy kontekstu kulturowego.