Pełen dwuznaczności angielski techniczny – wypowiedź laika

język angielski

Angielski specjalistyczny to, wbrew pozorom, nie tak skomplikowana gałąź języka. Pojęcia przypominają te, które znamy z codziennego angielskiego, a jeśli już kształcimy się w jakiejś dziedzinie, nazywanie jej podmiotów w innym języku nie powinno stanowić problemu. Jednak jak na zajęciach z angielskiego specjalistycznego czułby się techniczny laik? Oto relacja przymrużeniem oka.

„Znam angielski, biegle nawet. Gdy na Starym Mieście zaczepiają mnie turyści, bez trudu odpowiadam im na pytania o drogę. Czasem zdarzy mi się poczatować z obcokrajowcami na Omegle, poza tym pasjami oglądam brytyjskie seriale i wiele słówek w głowie mi zostaje.

Na te zajęcia przyszedłem w zastępstwie. Szef zafundował koledze z innego działu „Angielski specjalistyczny – wprowadzenie” – pokryje koszty pod warunkiem dostarczenia kompletnej listy obecności, a zaświadczeń lekarskich szkoła nie akceptuje. Dobra, przeżyję. Że tak powiem, I owe him one (z ang. Jestem mu coś winien). Już się nie popisuję, słucham pilnie. Siwy profesor mówi coś o „spirit level”. No, mój „spirit” nie jest taki „good” dzisiejszego wieczoru, w końcu muszę spędzać go nie tam, gdzie bym chciał. A, poziomnicaspirit level, już rozumiem. Robi się ciekawie, rozmawiamy o Bondzie. „English bond”. To był jakiś amerykański agent? Googluję tę informację po angielsku – na ekranie smartfona ukazuje się ceglana ściana z zaznaczonymi innym kolorem pojedynczymi elementami układanki. Dowiaduję się, że ten sposób układania cegieł to wiązanie blokowe. Pojawia się jeszcze kilka słówek, które znam. „Screen” to tutaj sito murarskie, „shoe” – podstawa rusztowania, „expansion” to dobudowa, a „nail” to gwóźdź. Wiedziałem, że ostatnie jest dwuznaczne, określa również paznokieć.

Czy tylko ja mam wrażenie, że pan profesor robi się wulgarny? Pozostali uczestnicy zajęć nawet okiem nie mrugną, gdy wypowiada słowo „bender”, wyrażając się lekceważąco o homoseksualistach. W moim ulubionym serialu wielokrotnie słyszałem zwrot: in the ’70s no one knew Elton was a bender. (W latach 70. nikt nie wiedział, że Elton (John – przyp. autora) jest homoseksualistą). Kamień z serca, „bender” to „giętarka, zginak”. A „bar bender” czy „steel bender” to zbrojarz, pewnie w UK będący obiektem docinków. „Bending table”? „Stół zbrojarski”. Nagle na tablicy pojawia się także słowo „dike”. Tu błędu nie zrobię, „dike” to wał przeciwpowodziowy. O, „cock”! To w angielskim codziennym kogut, w dziedzinie hutnictwa kurek, zawór kurkowy, a w slangu… Nieważne. Zresztą, dziewczyna siedząca koło mnie już powiedziała mi, że jestem „gross” (potocznie „obrzydliwy”). Przepraszam, chodziło jej o cenę brutto mojego plecaka. Kiedy to przeszliśmy do ekonomii?

Raczej nie zostaniemy parą… Choć gdybyśmy, to naszym łącznikiem (ang. bud. coupler) byłby ów nieszczęsny kurs, którego jesteśmy „vertical members”, bo poruszamy się przecież pionowo (vertical members – słupki mostu). Żartem próbuję zagadać, choć wiem, że to tani podryw. Mogli byśmy get plastered together (z ang. potocznie: upijać się razem) i mieć relację master-slave (pan-niewolnik), oczywiście na moją korzyść. Ups, była mowa o „plasterer”, czyli tynkarzu oraz relacji master-slave – nadrzędny i podległy, w połączeniu urządzeń komputerowych. Sąsiadka z ławki pozostała niewzruszona moją elokwencją.

Gęba już na kłódkę. Staruszek ostrzegł mnie właśnie, że jeśli dalej będę gadał, to dostanę paternoster. Choć równie dobrze mogło chodzić mu o dźwig okrężny. Dobra, zwijam się. Może pojadę by-pass’em (ang. obwodnica), żeby nie kluczyć po zatłoczonych uliczkach? A może przed wyjściem uda mi się nick this girl’s book („nick” – z ang. potocznie: ukraść, z j. spec. nacinać), żeby mieć pretekst do spotkania się z nią? Nie dziwię się, że Brytyjczycy tak mówią. My też w znaczeniu „kraść” używamy słowa „skroić”. Co? Pickled sheet? Uf, to tylko „blacha trawiona”.”

Oceń