korpomowaO języku korporacyjnym w kategorii ciekawostki od lat piszą portale internetowe różnej specjalizacji. Większość materiałów zaczyna się mniej więcej tak: „Sfokusuj się na tym kejsie. Potrzebuję feedbacku ASAP”, ewentualnie „Na stand-upie wynikło, że musimy robić więcej calli”.

Wydawałoby się, że korpomowa to zbieranina językowych koszmarków. Czy w dużych przedsiębiorstwach naprawdę nie można mówić po polsku?

Język korporacyjny od strony naukowej

Dr Agnieszka Cierpich w pracy naukowej pt. „Zapożyczenia angielskie w polszczyźnie korporacyjnej” stara się dotrzeć do źródła (nad)używania współczesnego lingua franca w korporacjach bądź filiach korporacji, zlokalizowanych w Polsce. By skrupulatnie zbadać to zjawisko, podzieliła rodzaje komunikacji korporacyjnej na zewnętrzną (porozumiewanie się z kontrahentami, klientami) oraz wewnętrzną. Formy wymiany informacji w obrębie przedsiębiorstwa obejmują komunikację zarządu/managementu z pracownikami niższego szczebla oraz rozmowy pomiędzy pracownikami.

Dużą część materiału badawczego dr Cierpich pozyskała od krakowskiej siedziby międzynarodowej firmy Motorola. Przeprowadziła szereg wywiadów z pracownikami oraz przeanalizowała materiały otrzymane od firmy: listę stanowisk pracy w różnych działach oraz listę nazw przestrzeni biurowych, maile wymieniane między pracownikami oraz wiadomości z wewnętrznego komunikatora internetowego. Wymienione wyżej listy zawierały nazwy w całości angielskie, np.: Project Manager, Senior Technical Writer, Tools Support czy Venus, Earth, Rio Grande, Vistula, Siberia na określenie rejonów pracy.

Jak zrozumieć pracownika korpo? Przydatne zwroty

Z wiadomości wymienianych między pracownikami badaczka wyodrębniła kilkadziesiąt powtarzających się zwrotów.

Słowniczek korporacyjny:

  • ASAP – (skrót od ang. as soon as possible, czyli „najszybciej, jak to możliwe”). Michał Kowalczyk z portalu exwork.pl w swoim materiale „Korpomowa i korposlang – jak zrozumieć język korporacyjny” zauważa, że zwrot ów w wewnętrznej komunikacji firmy lubi być nadużywany. Kowalczyk przytacza nawet powiedzenie: „Kto sieje ASAPy, ten zbiera fakapy”;
  • task – zadanie do wykonania;
  • urgent – pilne;
  • call – rozmowa telefoniczna. Część zwrotu „robić calle”, czyli po prostu „dzwonić”;
  • team – zespół pracowników;
  • stand-up (meeting) – spotkanie rozpoczynające dzień pracy w firmie. Podsumowanie minionych działań i plan na kolejne. Podobno w trakcie stand-upu można siedzieć :);
  • tracking – śledzenie postępów rozwiązania problemu. W użyciu np. „Trakuj task numer dwa z listy „to do””. W wieloosobowym zespole każdemu problemowi poświęcone jest osobne okno w dedykowanym systemie, a kolejne kroki do jego rozwiązania można „check-inować”, czyli zakreślać;
  • topik – temat;
  • deadline – termin wykonania danej pracy;
  • open space – przestrzeń do pracy, pełna biurek i boksów.

Angielski – to się opłaca

Dlaczego w polszczyźnie korporacyjnej słowa angielskie przeplatają się z polskimi w proporcji niemal 1:3? Fundamentalną przyczynę stanowi globalizacja, bezpośrednich można wyliczyć kilka:

Korporacje są międzynarodowe. Światowe giganty zakładają w Polsce oddziały, które obsługują klientów polskich bądź zagranicznych. Jako że Polska to (zaraz po Indiach) najlepiej przystosowany pod względem opłacalności i dostępności specjalistów kraj, wiele firm na zasadzie outsourcingu zleca nam obsługę klienta, księgowości i innych działów. Angielski, niemiecki, francuski, hiszpański stają się dominującymi językami służbowymi.

Pracownicy również. W jednym z wywiadów badacz pyta pracownika korporacji o komunikację wewnętrzną, która (za pośrednictwem wszystkich kanałów) odbywa się po angielsku. „Polak z Polakiem również piszą do siebie po angielsku?”. „Tak, ponieważ to rozmowy dostępne również dla pracowników zagranicznych, a tych mamy w firmie sporo” – pada odpowiedź.

Angielskojęzyczne zwroty nie mają polskiego ekwiwalentu. To łatwo zauważalne w słownictwie specjalistycznym. Branża przyzwyczaiła się do takich słów jak „copywriter” (a nie twórca treści) czy „benefity” (od ang. benefits) – to korzyści dodatkowe, otrzymywane przez pracownika prócz wypłaty.

Angielski jest bardziej ekonomiczny. Podczas gdy język polski lubi być opisowy. Dr Cierpich przytacza przykład z pracy Philipa Morrisa:

„Z uwagi na freeze systemu nie można rejestrować vendorów, bo zmienił się workflow, i nie można zbierać approvali”.

Gdyby pracownik korpo chciał wyrażać się zrozumiałą polszczyzną, napisałby:

„Z uwagi na chwilowe unieruchomienie systemu nie można rejestrować dostawców, bo zmienił się elektroniczny obieg dokumentów i nie można zbierać zatwierdzeń w systemie”.

Język buduje wspólnotę. Pracy grupowej nie da się przecenić, zwłaszcza w korporacji. Stąd zabiegi, które mają na celu integrację pracowników firmy czy działu. Nie mniejszą rolę niż imprezy bożonarodzeniowe czy sesje paint-balla odgrywa firmowy socjolekt, a właściwie połączenie korpomowy ze slangiem danego przedsiębiorstwa. To język, który będzie trudny do zrozumienia dla słuchaczy z zewnątrz, a jednocześnie zjednoczy pracującą na rzecz projektu grupę.

Przyszłość korpomowy w Polsce

Jeśli korpomowa ma odejść w zapomnienie, z pewnością nie pod wpływem biurowej polszczyzny. Polityka wewnętrzna dużych międzynarodowych firm opiera się na ujednoliceniu, przydatnym również w komunikacji między zlokalizowanymi w różnych krajach oddziałami. Interesujące, że w odróżnieniu od czingliszu (angielski z błędami popełnianymi przez Chińczyków), slang korporacyjny tworzony jest przez osoby, które wykazują się nienaganną znajomością języka angielskiego. A obydwa wywołują (niestety?) podobne odczucia estetyczne.