tłumaczSkąd wzięły się języki, to mamy już ustalone. Dlaczego jednak, nawet gdy na blachę wykujemy język obcy i ćwiczymy go w jego naturalnym środowisku od lat, wciąż nie mówimy jak native speaker? Odpowiada za to przyzwyczajenie z języka rodzimego, czyli akcent.

Każdy język ma swój sposób postrzegania dźwięków. Prezenter w materiale wideo, opublikowanym przez „The Economist”[1] dzieli się z odbiorcami informacją, jak odróżnić „p” wypowiadane w języku angielskim od „p” francuskiego. Podaje przykład słowa „Paris”, które po angielsku będzie wypowiadane z pufnięciem powietrza na początku i wyraźnym „s” na końcu, podczas gdy Francuzi o swojej stolicy mówią przez delikatne „p” i nieme „s”. O tym, że dźwięki przypisane danym literom się różnią, uczymy się na kursach językowych, jednak w praktyce wypowiadanie ich nie zawsze nam wychodzi.

Słowa, których nie potrafimy wypowiedzieć

Japończycy z kolei nie wymawiają „l”. W ich alfabecie nie znajdziemy tej litery, są za to zbitki głoskowe (japoński to język sylabowy) z „r” – „ra”, „ri”, „ru”, „re”, „ro”, „ryu”, „ryo”, „rya” – którymi możemy ją zastąpić. I tak angielskie słowo „cola”, Japończycy wypowiadają jako „koora”. Fakt, angielski to dla nich bardzo ważny język, jednak wielu po prostu nie radzi sobie ze złożeniem języka do „l”. Z tego powodu, słuchając angielskiego z akcentem japońskim, nie do końca go rozumiemy.

Języki słowiańskie, mimo że giętkie i przyzwyczajone do trudnych dźwięków, mogą nie radzić sobie z innymi zbitkami głosek. Nazwisko Kyliana Mbappé, piłkarza francuskiego, pochodzenia kameruńsko-algierskiego, w ustach komentatorów często brzmi jak „Embappe”. Wypowiadający dodają na początku samogłoskę, by ułatwić sobie fonetyczne wejście w trudno słowo. Podobnie Hiszpani, gdy mówią „I am from Espain”, ponieważ słowa zaczynające się od połączenia „sp” raczej w hiszpańskim nie występują.

Akcentowanie i rytm

Czy opanowanie słownictwa i „trudnych” dźwięków w danym języku wystarczy, by mówić jak native speaker? Do koszyka z umiejętnościami doliczyć trzeba jeszcze dwie rzeczy: akcentowanie (zbieżność nazw zamierzona, bowiem mieć „obcy akcent” to mówić w obcym języku z naleciałościami z języka rodzimego) i rytm. Jak stawiać akcenty w odpowiednich miejscach? Tego również uczą na kursach językowych, zazwyczaj w formie reguł. Dla przykładu, w języku polskim akcent pada zazwyczaj na przedostatnią sylabę, w niemieckim natomiast – na pierwszą. W niektórych językach stawianie akcentu zależy natomiast od części mowy.

„Japońska wymowa: rytm”[2] to tytuł filmiku, nakręconego przez Kaname Naito, nauczyciela języka japońskiego. Kaname zdradza w nim jeden z sekretów mówienia po japońsku jak rodowity mieszkaniec Kraju Kwitnącej Wiśni. Poznać rytm języka. Odtwarza amerykańskie słowa z internetowego syntezatora, po czym wypowiada je po japońsku, udowadniając, iż jego rodzimy język opiera się na regularnych sekwencjach czasowych wypowiadania głosek.

Dlaczego Japończycy „hamburger” wypowiadają jako „hambaagaa”? Pierwsza różnica bierze się z innego postrzegania dźwięków (o czym pisaliśmy wyżej), druga – przedłużenie samogłosek – z zastosowania rytmu zwanego mora. Według tego, każda sylaba powinna składać się z dwóch mor, więc „ham” to dwie, „baa” kolejne dwie, „gaa” jeszcze kolejne. Gdyby amerykańską kanapkę Japończycy nazywali po prostu „hanbaga” (przez dwa krótkie „a”), rytm słowa byłby zaburzony, a wypowiedź nienaturalna. Podobne przykłady? „Konpyuutaa” (to komputer), „jiuusu” (od ang. juice – sok, czytamy „dziuusu”) czy „aisukurimu” (od ang. ice cream, czyli lody). Uzupełnianie sylab w słowach obcego pochodzenia to najlepszy dowód na istnienie rytmu języka japońskiego.

Nie oceniaj człowieka po akcencie

Z różnorodnością akcentów wiążą się interesujące historie. W komentarzach do przytoczonego wyżej filmiku o akcentach, znajdziemy taką wypowiedź: „Kolega opowiedział mi historię z czasów, gdy pojechał do Niemiec w trasę koncertową ze swoim zespołem. Mówi płynnie po polsku, jest w połowie Polakiem, w połowie Japończykiem. Ludzie patrzyli ze zdziwieniem, gdy mówił po niemiecku, aż w końcu ktoś zagadnął do niego: „Po raz pierwszy widzę Japończyka, który mówi w naszym języku z polskim akcentem”.”

Powyżej anegdota, poniżej ścisły fakt. Troje studentów Uniwersytetu Stanforda, pochodzenia odpowiednio chińskiego, rosyjskiego i wenezualskiego, postanowiło stworzyć pierwszy internetowy translator akcentów – Sanas. Młodzi przedsiębiorcy przytaczają dane: Po angielsku mówi ok. 1,5 miliarda ludzi, podczas gdy dla miliarda z nich jest to język obcy. Oni sami w życiu codziennym w Stanach Zjednoczonych mieli trudności w porozumiewaniu się. Ich „wynalazek” pobiera i przetwarza dźwięk w pięciu akcentach: amerykańskim, brytyjskim, australijskim, filipińskim i hiszpańskim. Czy to nie paradoks, że lingua franca może się składać tak naprawdę z wielu różnych języków?

 

[1]https://www.youtube.com/watch?v=FcN3HnQz3y4

[2]https://www.youtube.com/watch?v=J_HLY0Rss-g