Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat możemy zaobserwować znaczące zmiany w języku, którym się posługujemy. Coraz częściej sięgamy po zapożyczenia, przede wszystkim z języka angielskiego. W takiej sytuacji pozostaje zadać pytanie, czy grozi nam pidżynizacja? Na czym ona polega i jakie może nieść skutki?Tłumacz czy biuro tłumaczeń

Zmiany w strukturze języka

Język ulega nieustannym przeobrażeniom. Jest tworem żywym, który reaguje na wszelkie zmiany kulturowe, nowe zjawiska, wydarzenia i powstające produkty. Jako społeczeństwo dostosowujemy go do swoich potrzeb, by móc dobierać precyzyjne określenia. Jednocześnie swoje wypowiedzi kształtujemy w taki sposób, by były jak najbardziej proste i krótkie.

Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat możemy dostrzec znaczące zmiany w mowie potocznej, przede wszystkim wśród nastolatków i osób młodych. Korzystamy z zapożyczeń, głównie z języka angielskiego i robimy to bezrefleksyjnie. Oznacza to, że pewne słowa traktujemy jako nasze rodzime i zestawiamy je ze słowami pochodzącymi z języka polskiego. Łączymy je w zdania i przekazujemy komunikaty, które dla innych osób są w pełni zrozumiałe. Mamy do czynienia z połączeniem dwóch różnych języków, które pozwalają nam dookreślać sytuacje lub przedmioty, na które nie posiadamy nazw w naszej polskiej mowie. Czy w takiej sytuacji możemy już mówić o pidżynizacji?

Może zacznijmy od wyjaśnienia sobie, na czym ona polega.

Pidżynizacja

Pidżynizacja polega na znacznym uproszczeniu struktur języka i wykorzystywaniu ograniczonego słownictwa, niezbędnego tylko do porozumiewania się w najważniejszych kwestiach. Możemy ją obserwować w obrębie dwóch różnych języków, gdy osoby pochodzące z innych krajów poszukują wspólnego sposobu na komunikację. Dochodzi wtedy do odkrywania bardzo prostych struktur, które mają ograniczoną fleksję i niewielki zasób leksykalny.

Mówiąc prościej, pidżynizacja jest częstym zjawiskiem w międzynarodowym handlu czy na plantacjach, gdzie pracują osoby różnych narodowości i muszą wykształcić jeden wspólny sposób porozumiewania się. O pidżynizacji możemy również mówić w armii lub w wielkich skupiskach przemysłowych, gdzie każdy z nas próbuje się odnaleźć i porozumieć z zupełnie obcym człowiekiem.

Pidżynizacja a zapożyczenia

Pidżynizacja jest bardzo często mylona ze stosowaniem zapożyczeń. Trzeba pamiętać, że pidżynizacja nie ogranicza się jedynie do stosowania słów pochodzących z dwóch różnych języków. By ją zrozumieć, należy wejść znacznie głębiej, w struktury języka. Jak zostało wspomniane wcześniej, oprócz przemieszania języków dochodzi do znacznego zubożenia słownictwa i jego zredukowania do absolutnego minimum. Bardzo często jedno słowo ma kilka lub kilkanaście znaczeń i odróżnia się je w zależności od konstrukcji zdania, w którym zostaje ono użyte. Do tego dochodzi jeszcze zanik fleksji, pojawiają się znaczące zmiany w składni oraz morfologii oraz praktycznie całkowity zanim przyimków.

A czy możemy powiedzieć, że stosowanie zapożyczeń sprawia, że podczas rozmowy zaczynamy rezygnować z przyimków i przestajemy stosować się do ogólnych zasad językowych? Zdecydowanie nie. Warto pójść jeszcze o krok dalej i zauważyć, że zapożyczenia nie tylko nie spłycają naszej dyskusji, ale bardzo często ją wzbogacają. To właśnie dzięki nim możemy dookreślać przedmioty czy sytuacje, na które nasz polski język nie znalazł jeszcze odpowiednika. Nie możemy więc mylić pidżynizacji z zapożyczeniami, bo to dwa zupełnie różne zjawiska, które nie mają ze sobą praktycznie nic wspólnego.

Początki pidżynizacji

By jeszcze lepiej zrozumieć, na czym ona polega warto zaglądnąć w przeszłość i skupić się na czasach kolonialnych. Już wtedy mogliśmy zaobserwować próby porozumiewania się zupełnie odmiennych grup etnicznych, które potrzebowały wykształcić wspólne sygnały. Niewolnicy pochodzący z tych samych plemion lub klanów zazwyczaj byli rozdzielani i nie pracowali u tego samego człowieka. Dbano o to, by nie łączyć ze sobą osób pochodzących z tego samego miejsca. Takie rozwiązanie mogłoby sprzyjać próbom buntów.

Niewolnicy, którzy pochodzili z odległych od siebie miejsc nie potrafili się ze sobą porozumiewać. Dotychczas funkcjonowali w innych kulturach i posługiwali się odmiennym językiem. Sytuacja, w której się znaleźli wymusiła na nich, by poszukali słów, gestów i konstrukcji, dzięki którym mogliby się zrozumieć. I to właśnie wtedy na gruncie dwóch zupełnie różnych języków dochodziło do połączenia. Zanikała fleksja, która była niepotrzebna i tylko utrudniała komunikację. Przyimki również były zbędne. Poszukiwano prostych słów, które w klarowny sposób objaśniały konkretne sytuacje i zadania. Pidżynizacja zapewniała komunikację, ale zubażała język.

Czy grozi nam pidżynizacja języka polskiego?

Analizując wszystkie zjawiska, które pojawiają się w języku polskim na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat możemy jasno stwierdzić, że nic  nie wskazuje na to, by groziła nam pidżynizacja. Język jest tworem żywym, nieustannie ewoluuje i dostosowuje się do wszelkich zmian i zjawisk kulturowych. Jednocześnie nadal zachowuje swoje struktury i zasady, dzięki którym możemy cieszyć się klarowną, rozbudowaną komunikacją i szerokim zasobem leksykalnym.