Polacy fanami obrad Sejmu. Czy byliśmy spragnieni językowej kultury w polityce?

Sejm

fot. Anna Strzyżak / Kancelaria Sejmu

Złotousty czy krzywousty? Zwolennicy i przeciwnicy Marszałka Sejmu Szymona Hołowni posługują się tymi określeniami i obydwie strony – chcąc nie chcąc – przysparzają mu popularności. Zwróćmy uwagę na nową jakość obrad i język, który za nią stoi.

Retoryka to sztuka budowania perswazyjnej wypowiedzi. Umiejętność u polityków nie do przecenienia, hołubiona w czasach starożytnych (a może i wcześniej – w tych niepiśmiennych, gdy język mówiony miał jeszcze większe znaczenie). Idzie w parze z charyzmą oraz erystyką, czyli umiejętnością korzystnego rozwiązywania sporów, bez względu na prawdę materialną.

Inteligentna konwersacja podoba się odbiorcom

Dobry orator dociera do serc swojej publiczności. To istotne stwierdzenie, bowiem przekonują nas mówcy, którzy wywołują emocje. A biorąc pod uwagę popularność kanału sejmowego w serwisie YouTube w ostatnich dniach i osoby Marszałka Sejmu, która przyciąga nowych odbiorców, możemy odnieść wrażenie, że Polacy byli w polityce spragnieni kultury. Zwłaszcza tej językowej. Kanał „Sejm RP” ma obecnie 636 tysięcy subskrybentów [stan na dzień 18.12.2023] i złożył w portalu YT wniosek o nagrodę – Srebrny Przycisk.

(Pamiątkę otrzymują twórcy, którzy zgromadzą ponad 100 tys. regularnych odbiorców. Ze względu na wzrost zainteresowania polityką, prowadzący kanał mogli poczekać do zebrania miliona, by otrzymać przycisk złoty. Za złote usta Szymona Hołowni, o których złośliwcy mówią „krzywe”.)

Szacunek dla miejsca i urzędu

Marszałek Hołownia dba o to, by język w sejmie był odpowiedni. „Moja wrażliwość językowa i ludzka wskazuje, że posuwa się pan nieco za daleko, jeżeli chodzi o leksykę stosowaną na mównicy sejmowej” – rzekł po wystąpieniu posła Grzegorza Brauna, który dzielił się swoimi kontrowersyjnymi poglądami na temat akcji Tęczowego Piątku i Parady Równości.

(Braun, notabene świetny orator, nie przebiera w słowach w trakcie swoich wystąpień. „Konfederacja nie może poprzeć kandydatury Donalda Tuska na premiera. Wysoka Izba przystępuje do leczenia dżumy cholerą”, mówił 11.12 br., w trakcie debaty sejmowej, dotyczącej powołania nowego szefa rządu. Ponad 10-minutowe wystąpienie bogate było w sensowne porównania, malownicze metafory i stanowcze zwroty. Jednak to, co nastąpiło dwa dni później[1] skutecznie przykryło umiejętność przemawiania posła.)

Ma język pod kontrolą

Wracając do Marszałka Sejmu, nie tylko moderuje on wypowiedzi innych współobradujących, ale również stara się posługiwać się słowem na gruncie politycznym w sposób adekwatny i wyważony. Eksperci rozkładają na czynniki pierwsze techniki, jakich używa do prowadzenia dyskusji. Hołownia po mistrzowsku odpiera ataki i odbija je w przeciwnika. Argumenty ad personam (mają na celu umniejszenie wizerunku rozmówcy), zabawa znaczeniem, pozorne zgadzanie się z mocnymi wnioskami, dystans do siebie i do odbiorców – to one sprawiają, że polityka dobrze się słucha, a przy tym darzy szacunkiem, bo Hołownia nikomu nie ubliża w sposób bezpośredni.

Jeśli mówimy o nowej jakości w sejmie, mamy na uwadze również przestrzeganie regulaminu. Hołownia regularnie przytacza odpowiednie artykuły, uzasadniając decyzje o przydzieleniu bądź odebraniu głosu posłom. W pełnieniu funkcji marszałka pozornie nie jest stronniczy – sprawiedliwie dzieli czas na mównicy pomiędzy tych, którzy chcą go wykorzystać. Ku przeciwnikom politycznym wystosowuje znowu: słowo, czyli swój największy oręż.

Obrady z popcornem

Ma talent oratorski i doświadczenie medialne. 47-letni marszałek w początkach kariery pisał m.in. Do „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka Polska” czy „Rzeczpospolitej”. Był również dyrektorem programowym stacji Religia.tv, a także wieloletnim współprowadzącym program „Mam talent!”. Jako Marszałek Sejmu, już 3 dni po objęciu funkcji, miał na YT dedykowaną kolekcję filmików typu „Best Of…”. „Nie Jay-Z, panie pośle Kaleta, tylko gen Z. To są dwa różne zjawiska”. „Jakie gorące okrzyki zachęty w stronę pana posła, „Dawaj, Zbychu, dawaj””. Warto zauważyć, że marszałek wie, co „wyciągnąć” z sejmowych wypowiedzi i podkreślić, by gawiedź przed ekranem miała uciechę, a on sam stał się viralem.

Zajęcia z połączenia zagadnień retoryki i manipulacji powinny być obowiązkowe na etapie edukacji średniej, żebyśmy nie dali się zwodzić słodkim słówkom i czczym obietnicom – nie tylko w polityce. Niniejszy artykuł nie jest peanem na cześć konkretnej osoby. Ma za zadanie zwrócić uwagę na diametralną zmianę kultury prowadzenia sejmowych obrad i żywe zainteresowanie odbiorców językiem w Sejmie.

Szymon Hołownia mówił, że chciałby, by rodzice podczas oglądania z dziećmi obrad sejmowych, nie musieli im zasłaniać oczu ani uszu. „Przeciwnie – by mówili: zobaczcie, tak można ze sobą rozmawiać, nawet gdy się nie zgadzamy”. Udało się?

[1]Zgaszenie przez Grzegorza Brauna świec chanukowych, stojących na korytarzu sejmowym jako gest honorujący żydowskie święto.