Tak się już nie mówi

Tak się już nie mówi – wyrazy, które wyszły z użycia

Gdyby zapytać Kowalskiego, lat 40, czy zna jakieś słowa, które według Słownika Języka Polskiego wyszły już z użycia, odpowiedziałby zapewne: raczej nie. Nic dziwnego, gdyż znaczenie wyrazów zaaprobowanych przez Radę Języka Polskiego do usunięcia ze spisu używanych, statystycznemu obywatelowi trudno odgadnąć. 

Oddajemy łacinie, co łacińskie

Chyba że ów obywatel zna angielski bądź łacinę. Wtedy może domyślić się, że czasownika „egzagerować” używano drzewiej w znaczeniu przypisywać czemuś zbyt wielkie rozmiary, znaczenie; zmyślać, przesadzać* (łac. exaggero, ang. to exaggerate). „Inwolwować” to z kolei (od łac. involvo, w ang. to involve) wmieszać, wplątać (w jakąś sprawę). Imaginatyk to zapewne osoba, która z pasją korzysta z bujnej wyobraźni (człowiek o nadmiernie rozwiniętej imaginacji, podlegający urojeniom, przywidzeniom; fantastyk, w ang. to imagine). Idąc tym tropem, czy intern to stażysta? Tu występuje wyjątek – w dawnym znaczeniu mianem tym określano mieszkającego w internacie ucznia, a w czasach późniejszych urzędującego w szpitalu lekarza.

Rzeczowniki odczasownikowe

Wśród oficjalnie wykreślonych z użycia wyrazów nie zabrakło również tworów typowo polskich. Opierając się na podstawowej wiedzy językowej, jesteśmy w stanie wydedukować, czym zajmował się „chleborób” (i nie chodzi tu o piekarza, a o osobę zarabiającą na strawę), „bogomędrzec” (filozof) czy „dusikufel” (pijak, pijanica, opój, moczymorda). Kim jednak był galopant? Nie jeźdźcem konnym, lecz zalotnikiem, konkurentem starającym się o wdzięki możnej panny. Galoman natomiast (czy łączy się to ze zjawiskiem megalomanii?) to zwolennik wszystkiego co francuskie. A jak wiadomo, co francuskie, to najwykwintniejsze i najbardziej eleganckie.

„Dzień dobry” razem pisane

W spisie znajdziemy garść wyrazów znajomo brzmiących, a jednak nieoczywistych. Bo jak interpretować rzeczowniki „dobrydzień” i „dojutrek”? „Dobrydzień” to nic innego jak „dzień dobry”. Przykład z literatury (Józefa Korzeniowskiego „Krewni”, t. 14): Popatrzywszy w okna trzeciego piętra, w których tylko białe poruszały się firaneczki, przesłał myślą kuzynkom swoim dobrydzień, czyli, jak można wywnioskować pozdrowienie powitalne. Zatem analogicznie „dojutrek” będzie pozdrowieniem powitalnym? Nic bardziej mylnego. „Dojutrek” to bowiem człowiek odkładający wszystko na później, żyjący wedle zasady „co masz zrobić dziś, zrób jutro”.

Akcenty humorystyczne

Wśród wyrazów, których już nie używamy, nie brak czasowników dla współczesnego ucha abstrakcyjnych. Bo z czym połączyć „flańtać się”, „gargaryzować” czy „brzuszyć się”? Ten pierwszy oznacza „lekko się trzepotać”, drugi „płukać sobie gardło”, trzeci natomiast „wyginać się wypukło”. Śmieszy również „capieć”, to znaczy głupieć, baranieć, a przyciąga „drapieżyć”, czyli plądrować i kraść. Skojarzenia budzi „grzdykać” – głośno łykać, oraz „hydzić” – zohydzić, uczynić wstrętnym.
Język to twór żywy. Przeglądając spis wykreślonych z użytku codziennego słów można jednak stwierdzić, że nie na tyle dynamiczny, by mową polską zawładnął chaos. Miejsce jednych wyrazów powoli zajmują kolejne, a dopiero, gdy te pierwsze wyjdą z użycia na tyle, że tracą rozpoznawalność, stają się archaizmami. Czy ktoś ubolewa? Prawdopodobnie miłośnicy Scrabble’a, którym czołowi polscy językoznawcy odbierają możliwości na dodatkowy ruch.
*    Wszystkie cytaty bez żródła pochodzą ze Słownika Języka Polskiego, http://sjp.pwn.pl/ciekawostki/Slowa-ktorych-juz-nie-ma-w-uzyciu;187265.html