Przez wielu anglicyzmy traktowane są niczym mnożące się w mgnieniu oka szkodniki, wygryzające dziury w polskim języku. Jak się okazuje, nie wynaleziono jeszcze skutecznie przeciwdziałającego im środka. Zanim obcojęzyczne nazwy przekroczą granice naszego kraju, można próbować zniszczyć je w zarodku, tworząc polskie odpowiedniki. Problemem jest: jak przekonać ludzi do ich używania?
W tym artykule dowiesz się:
Robimy branding w social media
Nasycony anglicyzmami język agencji reklamowych wyśmiewała ostatnio na YouTubie popularna grupa komików-vlogerów Abstrachuje. Dla osób spoza branży zabawnie może brzmieć kwestia: Musimy przede wszystkim zmienić branding, a sfokusowanie się na działaniach PR-owych to nasz next step. PR to skrót od „public relations”, który można by przełożyć jako „kreowanie relacji firmy z otoczeniem”. Długie, prawda? Skrótowe formy języka angielskiego to jeden z powodów stosowania ich w wielu krajach. „Branding” (brand – ang. marka) – kolejne, bardziej problematyczne słowo klucz. Gdyby przetłumaczyć je dokładnie, wychodzi niezrozumiałe i dalekie od jego sensu „markowanie”. Najbardziej rzeczowe, a zarazem najkrótsze tłumaczenie brandingu przedstawić można słowami „budowanie świadomości marki”. A który z zabieganych pracowników agencji miałby czas na stosowanie tego wyrażenia?Jan Kowalski Supervisor
Biznes to dziedzina będąca kopalnią anglicyzmów. Ba, samo słowo „biznes” jest kalką z języka angielskiego. W dzisiejszych firmach hierarchia pracowników układa się następująco: na czele zarządu stoi Chief Executive Officer, czyli CEO; podlegają mu natomiast Sales Managerowie, działy ds. Human Resources, Key Account Managerowie czy Supervisorzy. Co stało się z dyrektorem generalnym, kierownikami ds. sprzedaży, działami rekrutacji? Nieco trudniej sprawa przedstawia się w przypadku kolejnych dwóch stanowisk. Słów „Key Account Manager” raczej się nie tłumaczy, gdyż trzeba byłoby napisać na wizytówce osoby piastującej to stanowisko „kierownik ds. najważniejszych klientów”. Supervisor to w firmie osoba, wykonująca audyt finansowy, a także zarządzająca większymi zespołami niż Senior Audytor. Jak określić to stanowisko po polsku, najlepiej jednym słowem? Cóż, najkrótszą nazwą byłaby chyba „więcej niż Senior Audytor, mniej niż Manager”.Dzisiaj zakładam body i boyfriendy
Wiele nieprzetłumaczonych na język polski anglicyzmów znaleźć można również w modzie. Fashionistki, najczęściej blogerki, pod zdjęciami stylizacji umieszczają podpisy: jeansy, t-shirt, body, full cap, boyfriendy. Do pierwszych trzech zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Coż, dżinsy można by nazwać „denimami”, trudniej jednak wymyślić odpowiednik t-shirtu. „Koszulka w kształcie litery T”? Zdecydowanie za długie. „Body” z kolei to nic innego jak „ciało”. A Polki nosić „ciała na ciele” raczej nie zamierzają. Full cap to modna w ostatnim sezonie czapka z szerokim daszkiem. Ewentualnie można by ją nazwać „pełny kaszkiet”, choć ktoś mógłby zapytać: Pełny kaszkiet czego? Cukierków? Modę na boyfriendy natomiast rozpoczęły dziewczęta, które zaczęły podbierać spodnie swoim lubym. Projektanci podchwycili trend i niedługo później w sieciówkach można było dostać „kobiece spodnie o męskim kroju”. Również zbyt długa nazwa. A może „chłopaki”, „facetki”? Jakieś pomysły?Chipsy na lunch
Pewne jest, że od anglicyzmów w życiu codziennym nie uciekniemy. W końcu każdy z nas kiedyś był singlem (od ang. single person), a nie „osobą samotną”. Wielu pojechało na camping, nie zaś na „biwak”, a niektórzy zamiast namiotu wybrali „żeglowanie po kanapach” (z ang. couchsurfing – zatrzymywanie się na nocleg w domach nieznajomych osób, po wcześniejszym umówieniu przez specjalny portal). Wśród nas znajdują się również miłośnicy filmów animowanych ze świetnym polskim dubbingiem. Przepraszam, „dogrywaniem”. Głosu, oczywiście.Trwającej od kilkudziesięciu lat ekspansji anglicyzmów w głąb polskiego języka nie da się już opanować. Tych, którzy próbują, spotyka niepowodzenie. Musieliby przecież racjonalnymi argumentami przekonać masy do stosowania dłuższych, bardziej niewygodnych i trudniejszych do zapamiętania polskich wersji angielskich słów. Czas pogodzić się z tym, że język to żywa, wciąż kształtująca się materia, a wszelkie nowe formy stanowią znakomity przedmiot do badań.
P.S. Chyba nie będzie zaskoczeniem, że artykuł ten pisał copywriter, a nie „pisarz treści”?
Artykuły, które mogą Cię zainteresować:
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.