Korzystanie z zasobów rynku e-commerce staje się coraz powszechniejszym zjawiskiem zarówno wśród klientów, jak i sprzedawców. Konsumenci coraz chętniej wchodzą na Amazon, eBay, Aliexpress i inne tego typu sklepy, które oferują szeroki wybór przedmiotów od producentów z całego świata. Fenomen tego miejsca polega nie tylko na znajdowaniu niecodziennych przedmiotów w atrakcyjnych cenach, ale także na… automatycznym translatorze, który żyje swoim życiem. Sprawdź, co zrobić, aby Twoje ceramiczne doniczki nie stały się „piecem wysokotemperaturowym”, „mięsistym kciukiem” ani „umywalką do mięsa”.
W tym artykule dowiesz się:
Automatyczna translacja – wesołe pomyłki, realne problemy
Każda osoba, która choć raz miała okazję gościć na stronie Aliexpress od razu zauważy ogromny wybór produktów od dostawców z całego świata. Równolegle, aby przełamać barierę językową, jedna z najpopularniejszych platform e-commerce wprowadziła tłumaczenie zautomatyzowane; dzięki temu sprzedawca z Chin, Meksyku czy innego kraju nie musi tłumaczyć swojej oferty na ponad 60 najpopularniejszych języków. Jest to rozwiązanie wygodne, jednak niosące ze sobą szereg komicznych wpadek i wesołych translacji: kuweta dla dużych kotów staje się „całkowicie zabudowaną szafą grającą”, a męska piżama to „satynowy garnitur domowy dla rodziny”.
Te tłumaczenia na pozór wydają się tworzyć żartobliwą, niegroźną sytuację, wszak poza opisami mamy też do dyspozycji zdjęcia, opinie innych użytkowników lub opis przedmiotu. Niestety, nie każdy sprzedawca daje precyzyjne wskazówki co do produktu, a zdjęcia tylko nastręczają dodatkowych problemów. Taka sytuacja powoduje powstawanie realnych problemów, które bezpośrednio przekładają się na fatalną komunikację z klientem i nieprofesjonalny wizerunek sklepu. Odrębną kwestią jest też specyfika języku marketingowego, który nie tylko ma za zadanie przekazać informacje o produkcie, ale także – przy użyciu tzw. mowy korzyści – zachęcić do zakupu. Wszystkie te cechy sprawiają, że tłumaczenia automatyczne na stronach typu Amazon, Wish, eBay czy Aliexpress nie spełniają swojej roli.
Tłumacz jako alternatywa
Bardziej zrozumiałą alternatywą dla automatycznych translatorów jest przygotowanie oferty w oparciu o wiedzę i doświadczenie tłumacza. Należy jednak pamiętać, iż sama umiejętność przekładu tekstu powinna być wsparta innymi kompetencjami, takimi jak:
- Zachowanie przejrzystości tekstu – klient podczas szybkich oględzin produktu powinien wiedzieć, jakie zalety ma dany produkt, w jaki sposób można go wykorzystać i jakie są jego najważniejsze parametry techniczne. Zdania wielokrotnie złożone, porównania homeryckie i nader kwieciste metafory się tutaj nie sprawdzą.
- Atrakcyjna i łatwa w odbiorze treść – tekst sprzedażowy ma ściśle określone zadanie: dotrzeć prostym językiem do klienta, przekazać garść najważniejszych informacji oraz zachęcić do zakupu. Naukowe elaboraty przypominające podręczniki akademickie nie tylko nie przekonują, ale wręcz odstraszają od zakupu.
- Osadzenie w obszarze kulturowym i językowym – aby wyjaśnić tę umiejętność, posłużymy się przykładem z Aliexpress, jaką jest sprzedaż szpicruta, kojarzona w europejskich kręgach kulturowych z narzędziem jeździeckim. Azjatyckie kraje używają tego przedmiotu do tresury psów, a mianowicie do uderzania na znak przewinienia. Oferowanie szpicruty Europejczykom jako narzędzia do karania psiaków spotyka się z rynkową dezaprobatą.
- Zastosowanie języka korzyści – jest to charakterystyczny dla marketingu styl narracji, w którym odbiorca (czyli przyszły nabywca) zauważa realne korzyści, z którymi może się utożsamić. Umiejętne wdrożenie języka korzyści jest niczym dobra linia obrony w sądzie – brzmi przekonująco, wiarygodnie, wytrąca kontrargumenty sceptykom, wskutek czego pozwala wydać korzystną decyzję (czyli przekonać do zakupu).
O czym warto pamiętać tłumacząc produkty dla e-sklepów?
Przedstawione wcześniej kompetencje są czysto teoretycznymi kwestiami, które tłumacz musi skutecznie realizować. Skuteczne ich wdrożenie pozwoli wykonać wysokojakościową usługę, której korzyści będą widoczne zarówno w czasie rzeczywistym (poprawnie tłumaczony tekst, ciekawa treść), jak i w przyszłości (zwiększenie obrotów sklepu, podniesienie wyników w pozycjonowaniu). Tłumaczom, którzy mają zamiar świadczyć usługę translacji opisu produktów dla sklepu internetowego, zostawiamy kilka ważnych wskazówek.
Skup się na przekazaniu intencji i emocji
Tłumacząc tekst bardzo łatwo można wpaść w pułapkę automatyzmu, który spowoduje, że tekst pozbawiony zostanie idei i uczuć. Należy więc pamiętać, by finalny tekst nie był metryczką informacyjną porównywalną do składu na metce – w ten sposób usuwamy „esencję marketingową”, co powoduje obniżenie jakości sprzedażowej. Dozwolony jest tu luźny sposób przekładu, o ile przysłuży się to ukazaniu emocji, korzyści i podwyższeniu atrakcyjności tekstu.
Uważaj na specjalistyczny język
Każdy język posiada swoje sformułowania i określenia, które są nieprzetłumaczalne na inne języki, przez co łatwo wpaść w pułapkę „dosłowności” przekazu. Przykładowo: w języku angielskim można spotkać się z chopping board oraz cutting board. Każdy z tych zwrotów zawiera słowo board, czyli „płyta”, „deska” lub „tablica”. Oba angielskie sformułowania odnoszą się do przedmiotu, który w języku polskim nazwiemy deską do krojenia. Różnica jednak jest taka, iż chopping board jest grubsza od cutting board, przez co konieczne jest respektowanie tego wyróżnika. Nie musimy dodawać, że przetłumaczenie chopping board jako „tablica do siekania” byłoby po prostu błędne i nielogiczne.
Stosuj uniwersalne językowo metafory i porównania
Wplecenie jednej lub dwóch metafor do tekstu marketingowego nie tylko ożywi tekst, ale podziała także na wyobraźnię widza. Papier toaletowy „miękki jak aksamit” lub napój energetyczny „dodający skrzydeł” znane są każdemu konsumentowi dzięki uniwersalizmowi językowemu. Co się jednak stanie, gdy tłumacz ujrzy zwrot fit as a fiddle (fit to słowo oznaczające „zdrowy”, „dopasowanie”, „napaść”, „odruch”, a fiddle to skrzypce)? Dosłowne przetłumaczenie rodziłoby problem, ponieważ finalny odbiorca ani nie zrozumie napaści ze skrzypcami, ani zdrowia skrzypaczki. Konieczne będzie odejście od wiernej translacji i przełożenie sensu, czyli wdrożenie polskiego powiedzenia „zdrów jak ryba”.