Rzadko zdarza się, by człowiek chciał coś przetłumaczyć źle. Jednak świat współczesny – a wiemy to dzięki środkom masowego przekazu – obfituje w językowy miszmasz, wynikający z niedokładnych (maszynowych) przekładów, ignorancji różnic kulturowych i ogólnej niefrasobliwości. Jakie tłumaczenia szkodzą?
Oto 5 przykładów z życia wziętych:
- Jak bardzo zmieniłby się kanon nauk teologicznych, gdyby Biblię przetłumaczono po raz pierwszy na język polski bezpośrednio z języków oryginalnych? Ile niedokładności znajduje się w Biblii Jakuba Wujka, którą przetłumaczono z łaciny, a nie z hebrajskiego, aramejskiego i greki, wiedzą ci, którzy uczestniczyli w pewnych zajęciach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kilkadziesiąt godzin poświęconych różnicom w przekładzie, i to nie na studiach translatorskich!
Stulecia temu, gdy słownika wszystkich języków świata nie mieli na wyciągnięcie smartfona, tłumacze korzystali z dostępnych im źródeł. „English As She is Spoke” to klasyka gatunku nieudanego przekładu na linii język oryginalny – język pośredni – język docelowy.
Zamiarem jej autora, Pedro Carolino, było napisanie słownika słów i wyrażeń portugalsko-angielskich. Szkoda tylko, że pan Carolino po angielsku nie mówił biegle, a do pomocy miał pod ręką jedynie księgę wyrażeń portugalsko-francuskich i słownik francusko-angielski. Efektem są same kwiatki, takie jak: „That is that I have think”, „Give me some good milk newly get out” lub „I am catched cold in the brain”. Sam tytuł księgi miał brzmieć zapewne „English As It Is Spoken”, czyli „Jak mówić po angielsku”, „Angielski mówiony” lub po prostu „Angielski”.
Cóż, angielski angielskiemu nierówny. Dziś już wiemy – jak tłumaczyć dobrze, to tylko z języka oryginalnego.
- Drugi z przykładów (przekładów) wynika z kultury patriarchalnej, utrwala ją i po prostu wprowadza w błąd. Jeden z internautów zwrócił uwagę na tłumaczenia turecko-angielskie, wykonywane przez usługę Google Tłumacz, a mianowicie wyrażenia związane z rodzajnikami męskim i żeńskim. Jeśli przetłumaczymy zwroty „she is a doctor. he is a nurse” (ang. ona jest lekarką, on jest pielęgniarzem) na język turecki, otrzymamy wynik: „o bir doktor. O bir hemsire”. Gdybyśmy chcieli zlecić mechanicznemu translatorowi przekład w drugą stronę, frazy „o bir doktor. O bir hemsire” zostałyby przetłumaczone na angielski jako „he is a doctor. She is a nurse” (ang. on jest lekarzem, ona jest pielęgniarką). Podobnie, jeśli zmienimy nazwy zawodów na opiekuna dziecięcego i profesora, inżyniera i nauczycielkę. W języku tureckim nie występują określone nazwy rodzajników, mówiący wyłapują je poprzez kontekst.
Algorytm Google Tłumacza „uczy się”, zmienia pod wpływem tłumaczonych tekstów. Niestety, w przeważającej większości z nich wciąż widnieje stereotyp, stąd maszyna nieprawidłowo określa w tłumaczeniu płeć podmiotu.
- Lata 60. i 70. XX w. to rozkwit reklamy w środkach masowego przekazu. Stawiano na coraz kreatywniejsze hasła, śmielsze klipy i dwuznaczny przekaz. Zwłaszcza w przekładzie… „Nothing sucks like Electrolux” to hasło wymyślone dla szwedzkiej marki ok. 50 lat temu, na potrzeby sprzedaży najnowszego modelu odkurzacza na brytyjskim rynku. I choć wtedy trafne, ponieważ czasownik „to suck” (ang. ssać, ciągnąć) w Wielkiej Brytanii nie miał negatywnych konotacji, slogan podchwycili Amerykanie, dla których „it sucks” oznacza „to jest do bani” – delikatnie mówiąc. Równie ciekawe oddziaływanie na kulturę miał błąd w tłumaczeniu reklamy Pepsi z lat 60. Amerykańskie hasło brzmiało „Come alive! You’re in the Pepsi generation” (ang. Obudź się do życia! Jesteś z pokolenia Pepsi). W Chinach przetłumaczono je jako „Pepsi brings your ancestors back from the grave” (ang. Pepsi przywraca życie Twoim przodkom). Chińczycy, którzy na domowych ołtarzach mają portrety swoich przodków, potraktowali slogan bardzo dosłownie…
- Maszynowe tłumaczenia menu zasługują na całą książkę. Rzućmy jednak okiem na kilka kart dań pochodzących z tureckich stoisk z potrawami typu street food. Doner kebab, któż go nie zna? Idealny na sobotnie gastro i na szybki obiad po pracy. Na całym świecie podaje się go właśnie pod tą nazwą. Kreatywni Turkowie uznali jednak, że gatunki kebabu lepiej przetłumaczyć na angielski… maszynowo, oczywiście.
Słówko döner znane jest w Turcji również w formie czasownika (o)dön-er – powracać. I tak, w wersji podstawowej klienci mogą zamówić „Powroty” (to döner zwykły), „Alexander powraca” (to döner iskender), „Powraca z jogurtem” ( dönerden yogurtlu). Karisik Iskender to Alexander Confused, czyli Alexander skonsternowany. Chyba tłumaczeniem.
- „Najgorsze z najgorszych tłumaczeń to te wykonane przez ludzi językowo kompetentnych, którzy nie przyswoili pełnego sensu zadania, jakie zostało przed nimi postawione” – opowiada jeden z użytkowników Quory, tłumacz z wieloletnim doświadczeniem. Podaje przykład ze swojego biura tłumaczeń.
Jakiś czas temu weryfikował on tłumaczenie młodszych stażem kolegów, jak można wywnioskować z profilu internauty, z angielskiego na tajski. Zwrot „wild cat” (ang. dziki kot) zapisali oni w tekście docelowym słowem oznaczającym dzikiego kota, który waży najwięcej kilka kilogramów. Gatunku a’la polski ryś. Nie byłoby w tym nic niepoprawnego, gdyby nie fakt, iż team nie odniósł się do specyfiki instrukcji, w której wyraźnie stało: „Podczas gdy wyrażeniem „dzikie koty” określa się zwyczajowo grupę kotów nieco większych, z futrem w kolorystyce od żółtej do czarnej, zależy nam na odniesieniu tekstu do naprawdę dużych kotów, tj. tygrysa, lamparta, pantery”. Okazało się, że żaden z tłumaczy z działu nie przeczytał wyżej wymienionego punktu! Gdyby nie weryfikacja, przekład mógłby zostać kolejnym „kwiatkiem” ku przestrodze adeptów sztuki translatorskiej.
Jak można wywnioskować z powyższych historii, na jakość tłumaczenia wpływa nie tylko brak wiedzy językowej, ale również (a może przede wszystkim) niechęć do rzetelnego poszukiwania informacji i pomocy językowej w danej kwestii. Dodajmy do tego różnice kulturowe i… Wystarczy niuans, by tekst w języku docelowym wybrzmiał inaczej niż powinien. Człowiek uczy się na błędach. Google Tłumacz również?