Przez ostatnie lata Internet przyzwyczaił kinomaniaków do tego, by mieć więcej, szybciej, taniej – lub całkowicie za darmo. Nieemitowane w polskiej telewizji zagraniczne seriale oglądamy, kiedy chcemy. Nierzadko czekamy na moment, aż w sieci pojawią się polskie napisy.

„Jest nas, tłumaczy-hobbystów, wielu. Mamy różne pasje, cele, zainteresowania. (…) Łączy nas jedno – bezgraniczna miłość do filmów. Opętani tą miłością, staramy się ją od kilku lat pielęgnować w sposób należyty – mając w ręku kopię filmu (i nie ma tu znaczenia, legalną czy nie) wykonujemy własne, autorskie opracowania utworu. (…)

– cytat z zamkniętego w 2007 roku portalu internetowego napisy.org

Dyskusje o legalności hobbystycznego tłumaczenia ścieżek dialogowych do filmów i seriali, były i są prowadzone od dłuższego czasu. Piszemy o tłumaczeniach, nie o prawnych aspektach tego „hobby”.

Jak przebiega proces tłumaczenia najnowszych odcinków „Gry o tron”, „Breaking Bad” czy „Glee”? Jakie umiejętności powinien posiadać samozwańczy tłumacz-amator?

Bardzo dobra znajomość angielskiego to najważniejszy krok do stworzenia dobrych, przyjemnych w odbiorze napisów. Nie jedyny. By móc wiernie oddać ducha serialu, należy zaangażować się w jego oglądanie: dostrzegać najmniejsze ruchy i słowa, wypowiadane przez bohaterów. Znajomość niuansów danej historii znacznie pomaga w przełożeniu jej na język polski. Bo jeśli w amerykańskim „Shameless” jeden z bohaterów mówi: Monica took off, to gdyby tłumacz nie wiedział o jej ucieczce z poprzedniego sezonu, mógłby wieloznaczne „took off” przełożyć inaczej niż „odeszła”. Bądź trafniej – „zwiała”, gdyż idiom użyty został w slangu.

W głąb świata przedstawionego

Ten, kto nie zaczyna tłumaczenia od pierwszych odcinków serialu, powinien zapoznać się z dokonaniami poprzedników. Czy w najczęściej pobieranych napisach przetłumaczone zostały nazwy własne? Jeśli tak, dobrze byłoby nie odzwyczajać widzów od lubianych przezeń terminów. W amerykańskim serialu „Życie na fali” (oryg. The O.C.) najlepszym przyjacielem Setha Cohena był do pewnego czasu plastikowy konik o imieniu „Kapitan Owsianka” (oryg.  Captain Oats). Jakież byłoby zdziwienie fanów, gdyby nagle ktoś nazwał tę postać „Kapitanem Owsem” (oats – ang. owies). Gruntowna znajomość tłumaczonego serialu pozwala „wejść” w środowisko jego bohaterów, co jest istotne zwłaszcza przy przekładaniu języka charakterystycznego dla danej grupy. W popularnym brytyjskim serialu „Misfits” większość postaci posługuje się manchesterskim slangiem. Zaznajomiony z tym faktem tłumacz właściwie zinterpretuje kwestię: Oi, someone nicked me bike!. Nie przełoży jej jednak na: Ktoś ukradł mój rower!, gdyż to zwrot: Ej, ktoś skroił mój rower! ma więcej charakteru właściwego potocznemu, „ulicznemu” językowi „Misfits”.

Złapać setną sekundy

Proces solidnego tłumaczenia najnowszego odcinka amerykańskiego bądź brytyjskiego serialu wykracza poza dobre umiejętności językowe. Równie ważne są kwestie techniczne, takie jak opracowanie właściwych ścieżek napisów, które powinien odczytać odtwarzacz. Nie ma nic bardziej irytującego niż spóźniający się bądź „wyprzedzający” tekst, dlatego liczy się każda setna sekundy. Co gorliwsi tłumacze-amatorzy kolorami zaznaczają kwestie, wypowiadane przez różnych bohaterów w jednej scenie tak, by widzowie uniknęli konsternacji.

W praktyce polscy tłumacze najpopularniejszych zagranicznych seriali mają ułatwione zadanie. Do wielu z tytułów w krótkim czasie po premierze pojawiają się w sieci napisy angielskie, dedykowane dla osób niesłyszących. Tłumaczowi-hobbyście nie pozostaje nic innego jak wycięcie ze sformatowanego już dokumentu obcojęzycznych kwestii  i wklejenie w ich miejsce polskich. Angielskie napisy pomagają zwłaszcza początkującym tłumaczom. Przykładowo w „Glee” czekają na nich wypowiadane przez bohaterów na jednym tchu, wypełnione slangiem monologi.

Głodne rozrywki grono

Tłumacze-hobbyści często uzależniają od swojej pracy rzesze fanów danego serialu. W dniu jego premiery (tytuły zza Oceanu przeważnie emitowane są ok. 2 czy 3 w nocy polskiego czasu, brytyjskie – ok. 22 czy 23) zasypywani są wiadomościami o powtarzającej się treści: kiedy napisy? Nie wszyscy widać zdają sobie sprawę z faktu, iż tłumaczenie angielskojęzycznych seriali to w większości przypadków wolontariat. Wręcz zaskakujące jest, że polskie, dobrze zrobione napisy pojawiają się w sieci niekiedy po 12 godzinach od emisji odcinka. Bardziej niecierpliwi fani zadowalają się przepuszczeniem angielskojęzycznych kwestii przez Google Tłumacz.

Hobbyści tłumaczą ulubione seriale z pasją i zaangażowaniem, dokładnie przedstawiając każdy detal akcji. Niekiedy brakuje im jednak wiedzy i doświadczenia, niezbędnych do przełożenia języka danej grupy społecznej i kwestii, odnoszących się do ważnych dla niej wydarzeń. Profesjonalny tłumacz również ma obowiązek wgłębienia się w przekładany materiał – często dzięki temu serial zyskuje nie tylko solidnie opracowane napisy, ale również nowego oddanego widza.

  • Jeśli zainteresował cię temat tłumaczeń list dialogowych, scenariuszy filmowych, scenariuszy teatralnych – zapraszamy do zapoznania się z naszą ofertą tłumaczeń specjalistycznych.
Oceń

Dodaj komentarz