Znajomość angielskiego w stopniu komunikatywnym to obecnie żelazny punkt curriculum vitae. Jak napisać cv po angielsku ? Czy każdy, kto deklaruje tę umiejętność, naprawdę ją posiada? Wątpliwe. Być może posługiwanie się językiem obcym w życiu zawodowym nie przynosi oczekiwanych korzyści…
W tym artykule dowiesz się:
Zgrabne wyjście z sytuacji
Czasami żart na rozładowanie atmosfery bardzo by się przydał. Zwłaszcza gdy w pokoju konferencyjnym nad zespołem marketingowym zbierają się czarne chmury… Dlaczego kampania gotowych dań „z mikrofali” nie przyniosła oczekiwanych efektów? Czy dotarliśmy do grupy docelowej wszystkimi możliwymi kanałami? Dlaczego, dlaczego? Pracownik zagraniczny najprawdopodobniej będzie chciał ponownie wyjaśnić statystyki lub wytłumaczyć się nieprzekonująco: We’re working on it (z ang. Pracujemy nad tym), podczas gdy autochton rzuci niedbale: Maybe we have to reach them directly via their fridges (z ang. Może musimy przemówić do nich prosto z ich lodówki). I nawet jeśli to suchar, który nie wywoła uśmiechu na twarzy przełożonego, otworzy drogę do pokojowej rozmowy, a może nawet owocnej burzy mózgów.Hity zza granicy
„Tubylec” z łatwością dostosuje się do panującego wśród pracowników nastroju. Zażartuje, pocieszy, będzie opowiadał historie z zastosowaniem subtelnych żartów słownych. Biurowy poliglota w rękawie chowa jednak asa kier, umiejętność dla kolegi niezwykle trudną do osiągnięcia. Zdolność myślenia poza firmowym pudełkiem (od thinking outside the box – ang. myśleć nieszablonowo). Język i kultura to pewne ramy, poza które postaci w nie wtłoczone wychodzą rzadko. Gdy team kreatywny z brytyjskiej agencji reklamowej obmyśla spot, wiadomo, że będzie w nim logiczna fabuła, może pojawi się celebryta, sonda uliczna, ankieta wśród dzieci, małe zwierzęta i bobasy. Gdyby w zespole znalazł się Japończyk, mógłby zaproponować coś w zachodnioeuropejskiej reklamie niespotykanego: pozornie bezsensowną, acz niezwykle chwytliwą piosenkę (jak ta z reklamy gumy Fit’s: Kamu to funyan nyan nyan nya nya funyan); mangowe postaci w kolorach tęczy – ni to ludzie, ni zwierzęta lub… mini-horror. Efekt? Wzrost kojarzenia marki o kilkanaście do kilkudziesięciu punktów procentowych.
Zabłysnąć w odpowiednim momencie
Oczywiście, na kanale „zagraniczny pracownik – pracownicy rodzimi” mogą pojawić się zakłócenia. Niezrozumienie słów, intencji, idiomów, żartów sytuacyjnych, problemu. Emigranci starają się jednak przekuć to w zaletę: prośba o dodatkowe objaśnienie zagadnienia pozwala dotrzeć do jego sedna, pomaga przemyśleć. Co więcej? Jeśli chodzi o konkurencję, zagraniczny pracownik, który rzadko rozstaje się ze słownikiem, nie jest postrzegany jako zagrożenie w „przesiadce” na wyższy stołek. A w kluczowym momencie, gdy nikt się tego po nim nie spodziewa, może odkryć swoje atuty – innowacyjny pomysł na usprawnienie kontaktu z klientem czy merchandising produktów.Szkoda (dla) języka
Wykreowana przez współczesny świat konieczność posługiwania się angielskim w karierze niekorzystnie wpływa jednak m.in. na naukę czy sport. Dość spojrzeć na słabe pod względem językowym (choć nowatorskie w meritum) prace naukowe czy nieskładne wypowiedzi zawodników na konferencjach prasowych. Może koniec panowania angielskiego nastąpi wkrótce? Poligloci już teraz zwracają się do osób władających jedynie tym językiem: strzeżcie się! Jeśli nagle wszystkie europejskie firmy partnerskie zaczną używać mowy rodzimej, będziecie w kłopotach. Czas, by wszyscy stali się multilingwistami.Reasumując: czy praca w innym języku popłaca? Dwa opanowane języki to zawsze więcej niż jeden.