Chyba już każdy wie, że od jakości tłumaczenia zależy wiele. Ale chyba nie każdy wie, że od tego zależy czy możemy spać spokojnie. Poniżej lista małych błędów tłumaczeniowych, które jednak mają ogromne znaczenie i mogą doprowadzić do wielkich kłopotów.
-
W tym artykule dowiesz się:
Tłumaczenie początkiem wojny?
W styczniu 2006 roku, amerykańska stacja CNN miała poważane problemy ze względu na błędne tłumaczenie komentarzy prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadinejada podczas konferencji prasowej dotyczącej badań jądrowych w tym kraju. Prezydent w swoim przemówieniu mówił, że Iran ma prawo do energii jądrowej, odnosząc się do budowy elektrowni atomowych. Zagraniczny przekaz medialny jednak zamiast konstrukcji: „nuclear technology” zawierał błędnie przetłumaczone: „nuclear weapon”, co świadczyło jakoby Iran rościł sobie prawo do posiadania broni atomowej. W rzeczywistości, prezydent Ahmadinejad powiedział, że „naród, który jest oparty na cywilizacji nie potrzebuje broni nukrealnej”. Mylny komunikat jednak zdążył odbić się szerokim echem, a stacja CNN została potępiona przez irańskie władze za rozsiewanie błędnych informacji, co w konsekwencji miało doprowadzić do cofnięcia akredytacji na przekaz z Iranu. Zakaz został ostatecznie zniesiony, kiedy CNN wydała oficjalne przeprosiny za błędne tłumaczenie.
-
Być lub nie być wolnym
Szeroko komentowany był przypadek podczas procesu Henryka Stokłosy – byłego senatora, który, będąc podejrzany za popełnienie przestępstw korupcyjnych, otrzymał europejski nakaz aresztowania. W 2007 roku postępowanie sądowe zostało przesunięte w czasie z powodu błędnego tłumaczenia dokumentu wystawionego przez Prokuraturę Generalną w Celle, która wyraziła zgodę na ekstradycję biznesmena. Przekład sporządził warszawski tłumacz przysięgły na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga, która prowadziła śledztwo przeciwko Stokłosie. W dokumencie, oprócz zgody na ekstradycję, znalazło się stwierdzenie: „rezygnuje się z przestrzegania zasady specjalności”, które oznaczało, że zatrzymanemu można w późniejszym postępowaniu postawić inne zarzuty niż te, które znalazły się w europejskim nakazie aresztowania i były podstawą wydania władzom polskim Henryka Stokłosy. Tymczasem w oryginalnym dokumencie mowa jest o tym, że nie ma na to zgody. Gdy wyszło na jaw, że jest dokładnie odwrotnie niż w pierwszej wersji dokumentu, sprawą błędnego tłumaczenia musiała zająć się Prokuratura Okręgowa. W pierwszej kolejności został przesłuchany tłumacz, który wykonał ten przekład.
-
To kto kogo zabił?
Dziennikarze w polskim tłumaczeniu orędzia Jana Pawła II na Światowy Dzień Pokoju w 2004 znaleźli ewidentny błąd. Napisano w nim, że to Abel zabił Kaina, co jest niezgodne z wykładnią Kościoła, która mówi, że to Kain zabił swojego młodszego brata. Samo zdanie, które znalazło się w polskim orędziu brzmiało: „Pismo Święte uczy, że na początku dziejów Adam i Ewa zbuntowali się przeciw Bogu, a Abel zabił swego brata Kaina”. Za jego przekład oraz innych papieskich dokumentów odpowiedzialna jest polska sekcja watykańskiego Sekretariatu Stanu, która potem musiała się tłumaczyć z dogmatycznej wpadki.
-
Polityczna wpadka
I jeszcze jeden błąd tłumaczeniowy związany z osobą Jana Pawła II. W 2002 roku, podczas pielgrzymki papieża do Polski z powodu błędu w oficjalnym tłumaczeniu pożegnalnego przemówienia, jego słowa zostały jednoznacznie zinterpretowane przez zagranicznych dziennikarzy jako poparcie dla członkostwa Polski w UE. Faktycznie, Papież nie odniósł się do Unii Europejskiej, a do struktur, w których Polacy powinni znaleźć swoje właściwe miejsce. Żegnając się z rodakami Papież Jan Paweł II powiedział, że polskie społeczeństwo „znajdzie właściwe sobie miejsce w strukturach wspólnoty europejskiej i nie tylko nie zatraci własnej tożsamości, ale ubogaci swą tradycją ten kontynent i cały świat”. Jednakże, oficjalne tłumaczenie przekazane akredytowanym dziennikarzom cytowało Papieża, który jakoby powiedział, „miejsce w strukturach Unii Europejskiej”, co zostało odebrane jako całkiem wyraźne poparcie dążeń kraju do członkostwa w UE. Czytając zagraniczną można było odnieść dokładnie takie wrażenie, a było to tym bardziej komentowane, że papież podczas całej pielgrzymki nie wypowiadał się w kwestii dołączenia Polski do struktur unijnych. Na błąd i złe intencje tłumacza wskazują eksperci, dla których oczywistym jest, że właściwym znaczeniem polskiego słowa wspólnota, użytego w oryginale przez Papieża, jest „community”. „Wspólnota” ma bardziej etniczne znaczenie, „Unia” jest bardziej kojarzona ze strukturą polityczną – tego typu rozróżnienie i uczciwość tłumacza nie doprowadziłaby do nieporozumienia.
-
Błąd za 71 milionów
W 1980 roku, 18-letni Willie Ramirez w stanie śpiączki trafił do szpitala na Florydzie. Jego rodzina próbowała opisać jego stan sanitariuszom i lekarzom, ale mówiła tylko po hiszpańsku. Znalazł się jednak dwujęzyczny pracownik szpitala, który zaoferował pomoc w tłumaczeniu, jednak przełożył termin „intoxicado” jako „pod wpływem alkoholu”. Rodzina Ramireza od początku próbowała wytłumaczyć, że cierpi on na zatrucie pokarmowe i niewątpliwie profesjonalny tłumacz wiedziałby, że „intoxicado” znaczy „zatruty” i nie ma tych samych konotacji co wpływ narkotyków lub picia alkoholu. Jednak lekarze zinterpretowali objawy , w tym krwotok śródmózgowy, jako przedawkowanie. Ze względu na zły dobór leczenia, Ramirez doznał całkowitego paraliżu. Ostatecznie otrzymał odszkodowanie od szpitala w wysokości 71 milionów dolarów.
-
Co jest na głowie Mojżesza?
Święty Hieronim, patron tłumaczy, uczył się hebrajskiego po to by móc przetłumaczyć Stary Testament na łacinę. Ostatecznie dokonał tłumaczenia, które stało się podstawą dla wielu wydań Biblii, jednak zawierało ono znaczący błąd. Kiedy Mojżesz zstępuje z góry Synaj, jego głowa jest pełna „blasku”, które w języku hebrajskim oznacza „karan”. Jednak wiadomo, że hebrajskie słowa pisane są bez samogłosek, dlatego Święty Hieronim zinterpretował „karan” jako „Karen” co oznacza „rogaty”. Od tego momentu wiele obrazów i rzeźb przedstawia Mojżesza z rogami, co przyczyniło się do stworzenia negatywnego stereotypu rogatego Żyda.
-
Władza to ważna rzecz
W 1840 roku brytyjski rząd zawarł umowę z maoryskimi wodzami w Nowej Zelandii. Maorysi chcieli ochrony dla swoich skazanych, żeglarzy i handlowców, zaś Brytyjczycy chcieli poszerzyć granice swojej koloni. Traktakt w Waitangi ostatecznie został podpisany przez obie strony, okazało się jednak, że przedstawiciele podpisali inne wersje dokumentu. W wersji angielskiej, Maorysi zostali „oddani całkowicie pod opiekę Jej Królewskiej Mości Królowej Anglii bez zastrzeżeń co do praw utraty suwerenności”. W tłumaczeniu przeznaczonym dla Maorysów, przygotowanym przez brytyjskiego misjonarza, znajdowała się wersja o stracie prawa do zarządzania, a nie suwerenności. Wodzowie myśleli, że będą podlegać brytyjskiemu systemowi prawnemu, ale utrzymają prawo do orzekania o sobie. Okazało się jednak inaczej i kolejne pokolenia Maorysów musiały ciągle pracować nad ustaleniami traktatu.
-
Brakująca kreska
Bardzo kosztowna pomyłka lingwistyczna przydarzyła się amerykańskiej agencji NASA. Otóż w 1962 roku zdecydowano się na pierwszą z misji na Wenus, którą miała odbyć rakieta nośna z sondą Mariner 1. Niestety tuż po starcie okazało się, że antena naprowadzająca nie działa tak jak powinna. Jako że konstruktorzy przewidzieli taką możliwość, napisali program, który miał działać jako autopilot. Niestety podczas odręcznego przepisywania kodu, ktoś pominął myślnik, co spowodowało, że program był za bardzo wyczulony na drobne zmiany i rakieta zaczęła wariować. Kontroler widząc, że nie do końca panuje nad sytuacją, zdecydował się na zdetonowanie ładunków w rakiecie i jej unicestwienie. Sonda przetrwała tylko 239 sekund i kosztowała NASA 80 milionów dolarów. Jak widać, jedna mała „kreska” przyczyniła się do wielkiej katastrofy.