Szok! Ten artykuł ujawni tajemnice, skrzętnie dotąd skrywane przez autorów najbardziej poczytnych polskich dzienników… Gdyby poniższy tekst pisany był przez osobę ze świata prasy brukowej, faktycznie mógłby zawierać wstęp, jak wyżej. Cechy tabloidów usystematyzowano jednak kilka lat temu – dziś warto przyjrzeć się aspektom, związanym z tłumaczeniem tego typu artykułów.
Czy pochodzące z zagranicznych tabloidów teksty w ogóle się tłumaczy? Chlubiący się najwyższym nakładem w segmencie prasy angielskojęzycznej „The Sun” oraz określający swoją zawartość jako „tabloidowo inteligentną” „Mirror” na szorstkim papierze dużego formatu gromadzą historie i historyjki pisane językiem emocjonalnym, wulgarnym, obrazowym, a zawsze – prostym, łatwym do zrozumienia dla władających podstawowym poziomem angielskiego. Z artykułów (najczęściej tych o sprawach polskich, rodzinie królewskiej, państwu Beckhamach i cyklu „niewiarygodne, ale prawdziwe”) czerpią nasze rodzime media. I o ile tytuły takie jak „Angora” czy „Forum” przekładają oryginalny tekst w całości, to „Super Expressowi” lub „Faktowi” wystarczy kontrowersyjna, być może wyrwana z kontekstu wypowiedź typu: Łódź to wymarłe, brudne miasto pełne pijaków, którego mieszkańcy uciekają do Wielkiej Brytanii.
W tym artykule dowiesz się:
Sensacja bardziej niż jakość
Prasa brukowa zajmuje się ograniczoną liczbą tematów. Głównie katastrofami, wypadkami, wydarzeniami związanymi z agresją, przemocą, ale i światem celebrytów, ciałem ludzkim we wszystkich aspektach, a także „światem zwykłego człowieka”, tworząc opozycję: biedni my (emeryci, chorzy, mieszkańcy bloków, gospodarze) kontra bogaci oni (politycy, biznesmeni, gwiazdy). Tabloidowe artykuły mieszają przy tym opinie z faktami, często pokazują tylko jedną stronę konfliktu, łamią podstawową zasadę o przynajmniej dwóch źródłach informacji, a przy tym napisane są językiem nacechowanym emocjonalnie, zawierającym pojęcia z języka potocznego. Nie odstraszają długością, gdyż popularne dzienniki główną rolę przypisują obrazom – niekiedy zmanipulowanym, często kontrowersyjnym. Dla tłumacza, wydawałoby się, przełożenie krótkiego, napisanego prostym językiem tekstu, to zadanie o niskim poziomie skomplikowania. W jaki sposób jednak przetłumaczyć nadane przez zagranicznych autorów pseudonimy, nazwy afer czy zjawisk?
A może w ogóle ich nie tłumaczyć?
Są bowiem wyrażenia, które z angielskiego języka tabloidów przeniknęły do polskiego w niezmienionej formie. Jak „breaking news”, umieszczane często na czerwonej czy żółtej taśmie (kolory ostrzegawcze, przyciągające uwagę) w celu oznaczenia szczególnie „sensacyjnych” informacji. Zajmujący się parodiowaniem polskich tabloidów fanpage „Faktoid” na publikowane każdego tygodnia satyryczne okładki pseudo-dziennika wstawia napis „łamiąca wiadomość” – w tłumaczeniu dosłownym, w czołowych mediach jednak niepraktykowanym. Częściej spotkać można zwroty „gorąca wiadomość” lub „gorące newsy”, pochodzące od angielskiego „hot news”, bądź „celebryci” – od „celebrities”. W dobie ekspansji języka Wysp Brytyjskich, anglojęzycznych nietłumaczonych zwrotów pojawia się w mediach coraz więcej. Mówiąc o księciu Jerzym, autorzy tabloidowi piszą „Royal Baby” (o kolejnym oczekiwanym potomku natomiast „Royal Baby 2”), a o przyjęciach w willi Berlusconiego nie inaczej jak „bunga bunga”, używając terminu wykreowanego przez samego włoskiego premiera.
„Polacy nie gęsi”
Jak wynika z Polskich Badań Czytelnictwa, „Super Express” i „Fakt” od lat lawirują w pierwszej czwórce (obok „Gazety Wyborczej” i „Metra”) najczęściej czytanych dzienników w Polsce. Nic dziwnego, że pojęcia tworzone dla potrzeb tabloidowych artykułów wnikają równolegle do powszechnego słownictwa. „Afera taśmowa”, „seks-marszałek”, „Trynkiewicz w spódnicy”, „sprawa Papały” – to tylko niektóre z pojęć, pozwalające na wyraźne, czytelne i emocjonalne oznaczenie danego materiału. W słownikach autorów tabloidów na pierwszych pozycjach znajdują się również słowa klucze: szok, masakra, katastrofa, histeria, koszmar, tragedia i skandal, które tak dobrze utrwaliły się w języku codziennym, iż powtarzane są przy niesprzyjającej pogodzie, jesiennym zaziębieniu czy po źle napisanym egzaminie.
Dzięki rosnącej liczbie nietłumaczonych zwyczajowo anglicyzmów oraz stosowaniu języka coraz prostszego, rojącego się od powtórzeń nacechowanych emocjonalnie wyrażeń, tłumacze materiałów tabloidowych nie narzekają na trudność swojego zadania. O ile w ogóle mają co tłumaczyć – często na bazie zagranicznych sensacji rodzimi twórcy tabloidów tworzą swoje własne.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.