Dla informatyków symbol komentarza w językach programowania, dla starszych użytkowników telefonów „kratka” lub „płotek”. Powyższe znaczenia bledną jednak w obliczu „hasztagów” – przyczyny, dla której stary dobry „#” tak zyskał na popularności.
W tym artykule dowiesz się:
O hasztagu
Każdy blog, witryna, portal to miliony informacji. Do ich organizacji używamy tagów – słów kluczowych, które pomagają określić tematykę i zawartość treści. Znajdują się również na końcu tego artykułu, choć użytkownicy zwykle ich nie zauważają. Hasztagi natomiast czyta się z przyjemnością. Nie muszą być rzeczownikami ani mieścić się w możliwie najkrótszej liczbie słów. Nie muszą określać zawartości tekstu, mogą stanowić do niego humorystyczny komentarz. A co najważniejsze, stosowane przede wszystkim na portalach społecznościowych, mają moc same w sobie (jak np. niedawny #PrayForParis).Powstanie hasztagów mieści się w historii najnowszej. Po raz pierwszy tradycyjnej kratki jako odniesienia do danej grupy tematycznej w social media użył na Twitterze w 2007 Chris Messina. Użytkownicy szybko podłapali trend, a hasztagi znaleźć dziś można w większości społecznościowych portali. Ba, wplata się je również do artykułów, maili, prawdopodobnie również listów tradycyjnych – mimo że w tych źródłach nie działają grupujące treść odniesienia.
Trzeba umieć w hasztagi
Na Twitterze wciąż stanowią ważny punkt wielu wypowiedzi, ale skrzydła rozwinęły na Instagramie. Mimo że obraz zastępuje tysiąc słów, użytkownicy tej popularnej mobilnej aplikacji przy pomocy hasztagów określają zdjęcia, opisują je, a także biorą udział w rozmaitych akcjach i porozumiewają się między sobą („like4like” to „lajkzalajk” – jeśli ty polubisz moje zdjęcie, ja polubię twoje). Mimo że etykieta posługiwania się hasztagami zakazuje nadmiaru, to Instagram pozwala na użycie trzydziestu – w praktyce pod zdjęciem przeciętny użytkownik umieszcza kilka linijek krateczek. Może zacząć od okazji (#breakfast #goodMorning), następnie przejść do relacji, jaka łączy go z osobą sportretowaną razem z nim (#friends #friends4ever #besties), przez sposób robienia zdjęcia (#selfie #friendsie), miejsce tegoż aktu (#Wawa #flat #homeSweetHome), aktualne nastroje (#happy #hungry #smile), na zaangażowanych hasztagach kończąc (#instagood #instamood #instafood #blogger #follow4follow). Kto nie potrafi, pod względem przyznanych serduszek zostaje z tyłu, bo i zdjęcia pojawiają się w mniejszej liczbie podgrup. Wśród polskich blogerów ukuło się okazyjne powiedzenie dla mniej utalentowanych: „Nie umiem w hasztagi”.W ważnej sprawie
Na Pintereście i Facebooku hasztag to spełniający swoją funkcję konkret. Zwłaszcza na tym ostatnim stosowany jeśli już, to dla ważnej sprawy. Użytkownicy wspólnie przeżywają święta (#christmas), pomagają potrzebującym (#szlachetnapaczka) i łączą się w bólu (#JeSuisCharlie). Abstrahując od tego, co naprawdę czują, biorą udział w akcjach typu #stopexecutionsiran, #no2rouhani czy #YesAllWomen, powiększając zbiorową świadomość o tym, co dzieje się na Bliskim Wschodzie lub z kobietami na całym świecie (przemoc i seksizm).W służbie marki
Jak we wszystkich trendach w social media, w hasztagu również tkwi potencjał marketingowy. Kampanie reklamowe, wydarzenia, produkty mają swoje słowa kluczowe po kratce – m.in. #opener, #CocaCola czy #Oreo. Marki zachęcają użytkowników do tagowania postów podanymi przez siebie wyrazami – zdarza się, że przeglądając tego typu treść natkną się na skargi lub pochwały, na które mogą od razu odpowiedzieć. Z drugiej strony klient czuje się przez firmę zauważony, mimo że nie zwracał się do niej bezpośrednio.Niekiedy hasztagowanie może zamienić się „basztagowanie”(od ang. bash – uderzać), jak w przypadku McDonald’s. Sieć barów szybkiej obsługi wykreowała hasztag #McDStories, którym – z założenia – jadający frytki i burgery mieli oznaczać posty, opowiadające o przyjemnych doświadczeniach związanych z marką. Akcja wymknęła się spod kontroli, gdy pod tagiem, jak grzyby po deszczu, zaczęły pojawiać się skargi.Jak tworzyć własne hasztagi?
Początek pozostaje ten sam – każdy hasztag zaczynamy od „płotka”, który daje aplikacji znać „tę informację trzeba odpowiednio skatalogować”. W hashtagu prócz „#” nie ma miejsca na znaki specjalne i spacje – oznaczenie nie zadziała lub zadziała niepoprawnie. By urozmaicić nasze tagi, możemy jednak stosować cyfry (#gr8night). Całość musi stanowić jedno słowo, choć to może składać się z kilku. Dobrze, by kolejne wyrazy zaczynały się dużymi literami, jak np. #goodDay czy #WarsawImComing, jednak to nie reguła – nie ma znaczenia przy wyszukiwaniu. Najzdolniejsi kreatorzy polskich hasztagów tworzą oznaczenia kilkuwyrazowe, pisane z małych liter, a czyta się je z przyjemnością.Choć boom na nie przeminął, nadal pozostają w użyciu. Stosowane nie tylko przez geek’ów hasztagi pozwalają posegregować treść zgodnie z wolą użytkownika, bez użycia odrębnego systemu. Umożliwiają wykazanie się kreatywnością, można je ładnie wplatać w posty, a marki wciąż namawiają do ich stosowania. Czy na stałe wkomponowały się w obraz social media? Dopóki ktoś nie wymyśli sposobu katalogowania treści o większej wartości rozrywkowej, tak.