kreskówkaKreskówki dla dzieci tłumaczone są bez przywiązania uwagi do szczegółu, niestarannie, nieadekwatnie, „byle jak” – to opinia poparta setkami małych dowodów. Dlaczego filmy animowane w odcinkach (nie mówimy tu o popularnych pełnometrażówkach) traktowane są przez tłumaczy po macoszemu? Z niedbalstwa, zwykłej niewiedzy czy „wyjątkowego” podejścia do specyficznej grupy docelowej?

Emitowana w latach 1995 – 2000 w telewizji Polsat „Czarodziejka z Księżyca” (z japońskim rodowodem) zdobyła serca fanów różnych grup wiekowych, nie tylko młodzieży szkolnej. Ci starsi bulwersowali się, gdy Czarodziejka z Merkurego wykrzykiwała zaklęcie Shabon Spray (przetłumaczone w kolejnej wersji anime jako Mydlany rozpylacz) słowami „Mydło, powidło”, a Czarodziejka z Wenus wykonywała efektowne Crescent Beam przy akompaniamencie frazy… „Groch, fasola”. Winna tłumaczka, która niefrasobliwie „beam” (ang. promień) wzięła za „bean” (ang. fasola), jakby nie zastanawiając się, co owo warzywo ma do półksiężyca.

Be pszczoła

O adaptacji kultowych już „czarodziejek” do polskiej wersji językowej można by napisać rozprawkę. Zostawmy je zatem na chwilę, by przyjrzeć się innemu równie popularnemu anime – „Pokemonom”. Drobiazg, ale osobie z podstawową znajomością angielskiego drażni bębenki. Co takiego? Bedrill. Nazwa pokemona, którego od dobrze znanej pszczoły odróżniają ulokowane na zakończeniu przednich odnóży żądła. W oryginale: Beedrill (od ang. bee – pszczoła). Czy nie zgodne z logiką byłoby, gdyby Ash Ketchum i jego ekipa odwoływali się do prawidłowej wymowy, jeśli już angielska nazwa nie została zmieniona na polską? I znów: trudno wyobrazić sobie pobudki tłumacza.

Wyspać się czy nie spać w ogóle

Pomyłki wynikające z podobieństwa znaczeń łatwiej zrozumieć. W „Wyspie totalnej porażki” (serial animowany emitowany w Cartoon Network, o fabule przypominającej reality show) jedna z bohaterek mówi, że bieg i wyżerka miały uczestnikom programu utrudnić zaśnięcie,  w oryginale natomiast wypowiada słowa: to make it harder for us to stay awake (w wolnym tłumaczeniu z ang. utrudnić nam pozostanie obudzonym), czyli w zasadzie to zaśnięcie ułatwić. Logiczne, gdyż postawione przed bohaterami w dalszej kolejności zadanie będzie polegało na niespaniu. W kanadyjskiej kreskówce dla nieco starszych dzieci pojawia się również ciekawe tłumaczenie pseudonimu znanej komiksowej bohaterki. Wonder Woman (którą młodzież najczęściej kojarzy właśnie jako Wonder Woman) przedstawiona tu została jako… Superbabeczka.

Nieoczekiwane transformacje

Podobna sytuacja przydarzyła się słynnemu Iron Manowi, który u początków kariery w Polsce był Żelaznym Człowiekiem. Jasne są już wątpliwości zespołu tłumaczeniowego: czy dostosować imię bohatera do polskiej kultury, czy też, z racji tego, że jego popularność wyprzedziła oficjalne przekroczenie granicy, pozostawić je w wersji obcojęzycznej? A może na odwrót? Jak w „Bliźniakach Cramp”, którzy w pierwszym sezonie kreskówki nosili imiona Lucien i Wayne, w drugim natomiast Lucjan i Maniek. Przykłady tego typu niekonsekwencji można by mnożyć. Niejednokrotnie zdarzało się, że bohaterowie w trakcie trwania serialu zmieniali przydomki – choć najczęściej epizodyczni, jakby tytuł tłumaczyło kilka osób lub ten sam tłumacz zapomniał o wcześniej obranym kierunku.

Bunny, Bani czy Buny?

W odcinkowych filmach animowanych zdarzały się błędy (bardzo) podstawowe. W polskiej wersji „Czarodziejki z Księżyca” główna bohaterka przejęła imię od anglojęzycznej Bunny. Lektorka Danuta Stachyra wypowiadała je jako Buny, natomiast lektor Jarosław Łukomski (który przeczytał tylko jeden odcinek) – Bani. Dość wspomnieć, że w wersji japońskiej imię czarodziejki brzmi Usagi. W polskim tłumaczeniu zachowano z kolei oryginalne tożsamości jej kompanek. W pierwszym tłumaczeniu serialu pojawił się inny kardynalny błąd: Sailor Jupiter została Czarodziejką z Jupitera, podczas gdy polskie określenie na piątą w kolejności od Słońca planetę brzmi Jowisz.

Od tłumaczenia telewizyjnych bajek dla dzieci zazwyczaj nie wymagamy efektu „wow” i żartów dostosowanych do polskiego widza, które pojawiły się w „Shreku”, „Epoce Lodowcowej” czy „Hotelu Transylvania”. Niezależnie od budżetu, przyzwoitość nakazuje postarać się – potraktować najmłodszych odbiorców z szacunkiem. Oni zauważą „drobne” niekonsekwencje.

Autor korzystał m.in. z wiedzy youtuberów: Surreaktora i Rainfarna

Oceń