4 niuanse niemieckiej wymowy

Na temat niemieckiej wymowy panują dwa skrajne przekonania. Według pierwszego, nawet najtrudniejszych słów w tym języku można się nauczyć – wystarczy rozbić je na czynniki pierwsze i powoli składać z powrotem dopóty, dopóki nie wyjdą z nich melodyjne, płynnie wypowiadane wyrazy. Drugie głosi: „niemiecki to nie język, to choroba gardła”, która objawia się charczeniem, twardym akcentowaniem i koniecznie podniesionym tonem.

  1. Czy prawda i w tym wypadku leży pośrodku?

O tym, że „niemiecki jest super” nie mówi się wiele. Znacznie popularniejsze są znalezione w sieci obrazki, przedstawiające wyselekcjonowane na zasadzie silnego kontrastu porównania słowa o tym samym znaczeniu, lecz w różnych językach. Klasyczny już przykład stanowi „motyl”. Po angielsku „butterfly”, po francusku „papillon”, po hiszpańsku „mariposa”, po włosku „farfalla”, po niemiecku zaś – Schmetterling („sch” wymawia się jak „sz”). A „piękny motyl”, który „zniknął między delikatnymi kwiatami lilii”? Schöner Schmetterling ist zwischen den zarten Blümen von Lilien verschwunden. W porównaniu do powyższych języków, niemiecki bogatszy jest w sylaby wypowiadane twardo i konkretnie, ale czyż i nie nasze „dżdżyste dżdżownice” polskiej mowy? Poza tym w jednym z regionów Szwajcarii motyla określa się mianem „der Sommervogel” (dosł. letni ptak).

  1. Wszystko jest względne

Ilu uczniów niemieckiego, tyle opinii. Ci, którzy języka uczą się z obowiązku, narzekają nie tylko na wymowę, ale i czasy, odmianę przez przypadki oraz liczne nowe słówka, które  – w przeciwieństwie do inkorporowanych w codzienną mowę słówek angielskich – wydają się im niepodobne do niczego, co słyszeli wcześniej. Pasjonaci natomiast chwalą niemiecką mowę za proste słowotwórstwo, jasne reguły i… melodyjność. Czy słowo „Streichholzschächtelchen” (niem. małe pudełko zapałek, „s” wymawiamy jak „sz”, „ch” po większości samogłosek jak „ś”, „z” jak „c” oraz „ä” podobnie do „e”) może być miłe dla ucha? Zależy od punktu słyszenia i tego, kto je wypowiada.

  1. Stereotyp języka rozkazów

Na wyrazach typu „Schlittschuhlaufen” (pol. jazda na łyżwach) czy niewinnie wyglądającym „Frucht” (pol. owoc) języki łamią m.in. nieprzyzwyczajeni do „ch” Amerykanie, choć w Niemczech równie dobrze mogliby powiedzieć coraz częściej słyszane „ice-skating” oraz synonimiczne, a mniej problematyczne „Obst”. Trudności sprawia im również połączenie „tch”, szczególnie jeśli poprzedza je „ö” (o umlaut), jak w przypadku słowa „bułka” – „Brötchen” (wym. podobna do „brutsien”). Więc może moda na karykaturyzowanie języka niemieckiego przyszła do nas zza oceanu? Mało prawdopodobne. W satyrycznych materiałach, ukazujących nawet słowa typu „spazieren gehen” (pol. „spacerować”) w brzmieniu przypominającym wielokrotny trzask bicza, wyczuwa się wyraźny wpływ czasów wojennych.

  1. Rzeczowniki niczym puzzle

Niemiecki lansuje się również jako język długich słów – większość z nich stanowią liczby, w których wszystkie cyfry zapisuje się obok siebie bez spacji. Wyobraźmy sobie zapisaną słownie kwotę kilku miliardów lub bilionów! Na czeku musiałoby widnieć odpowiednio duże okienko. Lecz jakie są szanse, że słowa „Eisenbanknotenpunkthinunherschrieberhauschen” (pol. budka dróżnika) lub „Damenfussballweltmeisterschaftsqualifikationsspielubertragung” (pol. transmisja z meczu kwalifikacyjnego mistrzostw świata w piłce nożnej kobiet) padną w codziennej rozmowie? Chyba że przebywamy w niemieckojęzycznym środowisku dróżników lub nożnych piłkarek – choć grupy te zapewne posługują się swoimi skrótami.

Ze względu na ekspansję anglojęzycznych wyrazów, niemiecki coraz łatwiej i wypowiedzieć, i zrozumieć. Co ciekawe, mowa starszych osób może różnić się od tej, jaką mają młodsze pokolenia, i to nie tylko przez czasowe trendy, ale również zmienną kodyfikację zasad niemieckiej wymowy. Na szczęście przyzwyczajony do trudnych połączeń głosek Polak, w przeciwieństwie do niejednego Amerykanina, z z łatwością sobie z nią poradzi.