Tłumaczenia na filmowych klatkach

Oglądają jeden film kilka razy, z uwagą przysłuchując się każdej wypowiadanej przez bohaterów kwestii. Zauważają detale i potrafią wczuć się w klimat najbardziej specyficznego środowiska. To nie zapaleni kinomaniacy, lecz tłumacze filmowych napisów. Choć jedno nie wyklucza drugiego.

Wiedzą, że do przekładu kinowych produkcji nie wystarcza znajomość języka obcego. Tłumacze filmowych napisów i list dialogowych powinni posiadać również umiejętność wnikliwej oceny bohaterów, potrzebną do „wkładania im w usta” wiarygodnych słów. Istotne jest dopasowanie tłumaczenia do rodzaju fabuły – inaczej przekłada się film kostiumowy, ukazujący intrygi arystokratów w XVIII-wiecznej Francji, inaczej dokument przedstawiający życie młodocianych gangsterów. Dla przykładu, zdanie „oddaj mi moje pieniądze” można przełożyć jako: czy raczy mi Pan oddać pieniądze? lub wprost: dawaj hajs!.

Jeśli film jest ekranizacją publikacji, warto zapoznać się z nią przed podjęciem własnego przekładu. Nie pomyśleli chyba o tym tłumacze produkcji „Avengers”, którzy miast przedstawić bohatera jako Niesamowitego Hulka, mówili o nim: Incredible Hulk, przyjmując przymiotnik „incredible” jako integralną część nazwy postaci. W filmie wystąpiło jeszcze jedno „niedopasowanie”. Otóż potężny Thor po pokonaniu przeciwników zaczepnie wypowiada kwestię: who’s next? (z ang. kto następny?). Przetłumaczono ją jako (typowo polskie): zatkało kakao?, które w ustach mężnego bohatera brzmi komicznie.

Przekład w 38 znakach

Tworzącego polskie napisy tłumacza ogranicza nie tylko miejsce na ekranie, lecz również czas, w jakim bohaterowie wypowiadają dane kwestie. Jak mówią doświadczeni translatorzy, przy przekładzie angielskich, francuskich czy włoskich napisów przynajmniej jedną trzecią tekstu trzeba wyrzucić, gdyż długie polskie zdania nie mieszczą się w czasowych ramach. Ograniczać tekstu nie trzeba przy tłumaczeniu filmów skandynawskich: podczas gdy czytelnik zdąży przeczytać napisy, bohaterowie jeszcze mówią. Przeważnie jednak kwestie poddaje się wielkiemu „obcinaniu” – na początku wszystkiego, co oczywiste: powitań, zaprzeczeń, imion, krótkich okrzyków. Linijek ekranowego tekstu nie powinno być w jednym momencie więcej niż 3 (lub 2) – każda z nich max. po 38 (często 32) znaków. Programy, które sprawdzają, czy widz przeczyta napisy lekko, łatwo i przyjemnie są bezlitosne. Jeśli każą wyrzucić z linijki jeden znak, przekładający zmuszony jest do wykonywania „literackich” kombinacji. Do tłumacza należy również decyzja o przyporządkowaniu napisów do poszczególnych klatek filmu – dopracowanie kwestii technicznych trwa więc dłużej niż samo tłumaczenie.

Czas pracy nad przekładem napisów do filmu zależny jest od jego długości, ilości wypowiadanych kwestii, ale i od tematyki – niektórzy lepiej poruszają się w świecie kryminalnych zagadek, inni – mody i urody. W przypadku tłumaczenia filmów specjalistycznych (np. przyrodniczych czy medycznych) niezbędne okazuje się zasięgnięcie porady u eksperta.

„Czytała Krystyna Czubówna…”

Dodatkowym wynagrodzeniem za skrupulatną i wymagającą cierpliwości pracę jest dla tłumacza filmowych napisów satysfakcja. W końcu przyczynia się on do podwyższenia anglo- (lub innej obco-) języczności naszego społeczeństwa. Widzowie w krajach, gdzie emituje się programy telewizyjne z tłumaczeniem wyłącznie w formie napisów, doświadczają tzw. total immersion (z ang. całkowite zanurzenie się w język), nieświadomie ucząc się obcej mowy. Dowód stanowią Słowenia i Chorwacja, które mają wyższy wskaźnik anglojęzyczności niż bliskie im językowo Czechy i Słowacja. Czy napisy staną się powszechne również i w polskich stacjach telewizyjnych? Wielu zaprzecza, gdyż pozycja lektorów w naszym kraju wciąż jest mocno ugruntowana. Głosy tych najbardziej znanych: Tomasza Knapika, Janusza Szydłowskiego, Janusza Brzostyńskiego, Macieja Gudowskiego, Stanisława Olejniczaka i Piotra Borowca przywołują miłe wspomnienia z czasów rodzinnego oglądania telewizji – gdy Internet nie był powszechny. W celach naukowych pozostaje zatem oglądać programy TVP Polonia, nadawane po polsku z angielskimi napisami.

Ku zachowaniu standardów…

…powstało polskie Stowarzyszenie Tłumaczy Audiowizualnych, promujące dobre praktyki przy wykonywaniu tego typu przekładu. Wysoki standard tłumaczenia leży nie tylko w rękach tłumacza, lecz również zleceniodawcy: to on powinien zadbać o opłacenie konsultacji z ekspertem, wyświetlanie filmu o odpowiedniej porze (po to, by tłumacz nie musiał rezygnować z wiarygodnego tłumaczenia wulgaryzmów) i zapewnienie translatorowi kontroli nad przekładem (UNESCO zaleca sprawdzenie tekstu co 10 lat, by uzupełnić go np. o sformalizowane już w języku polskim terminy technologiczne). STAW zaleca również tłumaczenie wszystkich piosenek w filmie, zgodnie z ich oryginalnym rytmem i rymem.

Miłośnikom kina praca tłumacza napisów filmowych może wydawać się pasjonująca. Co jeśli zleceniodawca zażyczy sobie przekładu napisów do mało wyrafinowanego filmu akcji lub amerykańskiego reality show? Cóż, trzeba oglądać je godzinami, a następnie starannie, dokładnie i cierpliwie dopasowywać napisy do kolejnych klatek.

Przeczytaj też: darmowe tłumaczenia filmów online.

Dodaj komentarz